PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1036}

Nietykalni

The Untouchables
7,8 100 659
ocen
7,8 10 1 100659
7,4 28
ocen krytyków
Nietykalni
powrót do forum filmu Nietykalni

To rewelacyjny film

ocenił(a) film na 9

Przypominam sobie ostatnio filmy Briana De Palmy i przyszła kolej na obejrzenie (po raz kolejny już) "Nietykalnych".
Przejrzałem sobie wcześniej filmwebowe recenzje i opinie na forum i przyznam, że przykro mi się zrobiło, gdy je czytałem. Czy ten, chyba mój ulubiony film De Palmy, tak się zestarzał, czy też to kolejne potwierdzenie, że gusty i erudycja, nie tylko w dziedzinie filmoznawstwa, sięgaja coraz bliżej dna?
Wkurza mnie, że namnożyło się pełno pseudo-krytyków w każdej dziedzinie, znawców i ekspertów, którym brakuje jednej cechy - pokory. Pisz sobie, głąbie, co chcesz (w granicach dobrego smaku oczywiście), ale pamiętaj, żeby do swej opinii dodać jedno wyrażenie: "według mnie...".
To, że krytykujesz muzykę, zdjęcia, kadry, grę aktorską, scenariusz i budowanie napięcia to tylko i wyłącznie TWOJA osobista opinia. Nie pisz więc: ten film jest nudny jak flaki z olejem, ta muzyka to jakaś parodia itd., bo może się okazać, że wychodzisz na prymitywnego głąba, który w życiu nie przeczytał chyba żadnej książki, nie zna historii filmu, przy okazji oceniając Piłę czy Hostel na 10. I nie mówcie mi, że o gustach się nie dyskutuje, bo jest właśnie wprost przeciwnie (tę "sentencję" wymyśliły właśnie takie głąby dla przykrycia swojej ignorancji, podobnie jak, nie umiejący pisać bezbłędnie kretyni usprawiedliwiają to "dysortografią").

To, co napisałem wyżej mogłoby się znaleźć jako wpis pod wieloma filmami; osobiście, gdy widzę opinie, że film jest nudny, przegadany i nic sie w nim nie dzieje to znak, że moze to być film wartościowy - i tak jest najczęściej.

Wracając do "Nietykalnych": obejrzałem i od razu zdradzam swoje zdanie na jego temat: ten film pozostaje moim ulubionym filmem De Palmy, uwielbiam go - to wysmakowane arcydzieło i kwintesencja stylu tego reżysera.
Jego styl to odzwierciedlenie fascynacji twórczością Alfreda Hitchcocka, jego sposobem prowadzenia kamery, budowaniem napięcia i muzyką (mocną, wyrazistą, chwilami patetyczną).
Pozwolę sobie nieco rozwinąć powyższe stwierdzenie.

1. Otóż, sporo krytyki skierowano tutaj pod adresem muzyki; że "niedopasowana", że "kiczowata" itd. Pomijam fakt, że jeden z drugim (głąb, oczywiście) nie wie nawet, że skomponował ją sam mistrz Ennio Morricone. Wiem, że to żadne uzasadnienie (czyżby?), bo nawet mistrzom zdarzają się słabsze dzieła, ale w tym przypadku mamy do czynienia z arcydziełem tego kompozytora (dobra, niech będzie - "według mnie").
Trzeba jednak znać styl mistrza Morricone, przynajmniej trochę jego wcześniejszych dokonań, aby ta ścieżka muzyczna sprawiała przyjemność. To tak, jakby komuś bez muzycznego przygotowania, bez osłuchania, kazać upajać się muzyką Brahmsa, Brucknera, Skriabina czy choćby, nie wiem... Milesa Davisa na przykład. Rozumiem, że to może być na początku trudne, a w przypadkach niektórych zatwardziałych głąbów - w ogóle niemożliwe.
Gdybyś jednak, drogi krytyku, obejrzał w swym życiu kilka filmów z muzyką tego włoskiego kompozytora, to gwarantuję, że "Nietykalnych" odbierałbyś pod tym względem zupełnie inaczej. A przypomnę tylko, że Ennio Morricone zaczynał od komponowania do włoskich kryminałów giallo, ma na swoim koncie ilustracje do westernów Sergia Leone, "Dawno temu w Ameryce", "Cinema Paradiso", "Misja" itd. Wypracował swój własny styl i brzmienie, które (zgoda!) dla dyletanta mogą być na początku nieco afektowane. Pamiętaj jednak, drogi domorosły krytyku, że pisząc o tej konkretnej muzyce: "kiczowata" "niedopasowana" "beznadziejna", skazujesz się na nazywanie ciebie kapuścianym głąbem.
Muzyka w "Nietykalnych" jest doskonale dopasowana (buduje napięcie, rozładowuje je gdy trzeba - wszystko zgodnie z filmową akcją). Jest zgodna ze stylem kompozytora i, co ważne, samego reżysera. A, że dla ciebie, krytyku, jest baznadziejna - to już twój problem.

2. Czepianie się złego budowania napięcia, złych dialogów, nielogicznego scenariusza, złej gry aktorskiej to stwierdzam, że ja tego nie zauważyłem. Być może wynika to z faktu, że zawsze odbierałem filmy w specyficzny sposób.
W moim przypadku w pełni uzasadnione jest określenie kina jako "fabryki snów". Film ma mnie uwieść, zaintrygować, wzruszyć - ważne jest, jak na mnie film działa. Dlatego najważniejsze w filmie są dla mnie muzyka, kadry, zdjęcia, a mniej sam scenariusz. Wychodzę z założenia, że w opowiedzianej historii nie wszystko zobaczyliśmy, że pewne wydarzenia mogły mieć miejsce poza kadrem. To nie jest film dokumentalny.
Żeby jednak pewne smaczki wyłapać trzeba trochę oczytania, osłuchania, poznania kultury, sztuki, historii. Jeśli tego brak, to fajny wydaje się tylko film, w którym pruje się flaki, albo zalicza panienki.
Według mnie jednak scenariusz jest na przyzwoitym poziomie (David Mamet!), Robert De Niro zagrał tutaj fantastycznie!, to chyba najlepsza rola Kevina Costnera, a pozostali także nie odstawali.
Dużą przyjemność sprawia mi w "Nietykalnych" typowa dla De Palmy tzw. praca kamery: zbliżenia kadrów, najazdy kamery, long shoty (prawie dwuminutowy mamy w scenie przed śmiercią Malone'a).
O muzyce pisałem wyżej, wyrazista, ekspresyjna (co nawiązuje do filmów Hitchcocka i zgodna dla stylu samego De Palmy).
No i jeszcze scena na dworcu - prawdziwe arcydzieło. Wiele filmów De Palmy nawiązuje do znanych obrazów historii kina (najczęściej Hitchcocka), a w tym przypadku mamy nawiązanie do (czy nawet wariację na temat) "Pancernika Potiomkina" Eisensteina, a konkretnie słynnej sceny na schodach w Odessie. To prawdziwy 'creme de la creme'. Podobnie jak świetna sekwencja pościgu przez Eliota Nessa zabójcy Malone'a na dachu sądu ilustrowana rzecz jasna doskonale dopasowaną :) muzyką Morricone.

3. Czepianie się, że ktoś zachował sie nieracjonalnie w filmie, nieoczekiwanie - zawsze mnie rozbraja, rozbawia itp.
No tak, oprócz tego, że pan krytyczny krytyk zna sie na muzyce, fotografii i historii kina, to jest jeszcze wykwalifikowanym psychiatrą z wieloletnim doświadczeniem.
Uwierz mi jeden z drugim, że w życiu ludzie potrafią zachować się czasami tak nieracjonalnie, że nigdy byś ich o to nie podejrzewał. Wydaje ci się, że znasz kogoś i wiesz co powie, a on nagle... Jeśli tego nie doświadczyłeś to... doświadczysz na pewno. I nie będziesz wypisywał więcej takich głupot.

Kończę, to miało być kilka zdań mojej własnej, jak najbardziej subiektywnej opinii na temat "Nietykalnych", a wyszło jak wyszło. To chyba mój najdłuższy tekst jaki zamieściłem w internecie.

Pozdrawiam wszystkich fanów dobrego kina.

ocenił(a) film na 8
mario_n66

Chyba nikt inny by tego lepiej nie podsumował

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones