Fabuła prosta, niejasne interesy, przeszłość głównego bohatera i problemy jego szwagra, Klasyczny schemat, ale nie jest źle. Poza tym że od razu wychodzi na jaw że policja to harcerzyki na prowincji, co jest do przyjęcia to przewija się kilku chłopaków matki chrzestnej "Kocicy".
Od połowy filmu jest coraz głupiej, bo ta cała mafia to pałacyk byle rolnika z Południa, a i w Polsce niektórzy mają takie pałacyki. Draka z innym gangiem, gdzie są trupy, kończy się tylko tym. Żadnego rozwinięcia, żadnej wojny gangów. Do tego kilkunastu żołnierzy w finałowej bitwie, Trochę "mułów" do wożenia towaru, i jakiś legalna przykrywka wielkości urzędu gminy miejsko-wiejskiej. A Kocica mówiła coś o Wschodnim Wybrzeżu, czyli np. Nowy Jork, Atlanta itp. Po prostu cyrk.
Główny bohater Cash, gdy już podejmuje decyzję o tym że idzie na wojnę, bierze zwykły pistolet, i wali w stronę auta z "najśmieszniejszym" gangsterem. Nie oczekuję przygotowania na bitwę w Mogadiszu, ale bohater uczy strzelać siostrzenicę z broni długiej, a on się pcha na otwarty teren do ludzi w samochodzie. Policja to w ogóle żart, Najpierw bym zaczął od spalenia posterunku przed akcją, i wezwania posiłków na samego siebie. Może chociaż przyjechałby ktoś poważny z miasta.
Orlando Bloom gra bardzo dobrze, młoda Chapel Oaks całkiem dobrze, a Andie MacDowell jakoś dziwnie. Tak jakby szarżowała swoją grą, ale jeszcze była w łóżku, i z chęcią by spała dalej.
Z nudów można obejrzeć, ale efekt końcowy był poniżej moich oczekiwań.