Ja natknąłem się nawet na taką interpretacje filmu, którą również dopuszczam:
Ceccylia jest ofiarą przemocy domowej, ucieka od męża ale niestety uraz pozostał, traci głowę i wszystko co wydarzyło się później jest jej sprawką (np. zabicie siostry). Trafia do szpitala psychiatrycznego i dam popełnia samobójstwo długopisem, jednak zanim umiera, w jej głowie rodzi się długa scena w której usprawiedliwia samą siebie za dokonanie zabójstwa i tak oczyszcza siebie z winy i spokojnie odchodzi.
Zastanawiam się czy twórcy celowo robią takie filmy w których można doszukać się kilku zakończeń, czy przez przypadek a widz sam sobie dopowiada resztę :P
Niee, to nie tak. Tak naprawdę to Cecilia i Adrian są tą samą osobą. Cecilia to, prawdziwe, lepsze wcielenie Adriana, które uwięzione w męskim ciele i dręczone przez heteroszowinistyczne społeczeństwo, próbuje się wydostać na wolność. Proces przebiega z oporami, bo gorsza, męska, agresywnoprzemocowa część jaźni, czyli "Adrian" walczy, znika, ale nie do końca. Trzeba go ujawnić, obnażyć jego agresywną, manipulacyjną męskość w całej obrzydliwości. I dopiero wtedy - ewentualnie - pokonać, aby wyzwolić lepszą, piękniejszą, delikatniejszą, wrażliwszą, empatyczną, kreatywną, inteligentną, w skrócie, kobiecą część osobowości, czyli "Cecylię".