to fakt, złodziejem się stajesz, bo chcesz wieść lekkie życie i nie masz ochoty podejmować pracy...
ale co do nastolatków nie kochanych przez rodziców, to sorry, ale niejeden byłby dobrym HITLEREM... więc nie mów, że brak miłości nie powoduje ran psychicznych... co chwilę ktoś w Ameryce dźga kogoś... 'haters gonna hate'! :)

Masz rację, trochę za ostro pojechałem. Może dlatego, że ja w czasach szkolnych widziałem co innego. W szkole, do której chodziłem, te dzieci niekochane i z biednych rodzin, często były zahukane, wyśmiewane. Natomiast agresja pochodziła od tych dzieciaków z dobrych rodzin, które były głaskane po głowie i niczego im nie brakowało (nie musiały nosić butów po bracie). Naprawdę tak było.

Nie chce tu jakoś za bardzo moralizować, ale im jestem starszy, tym częściej zastanawiam się nad takimi sprawami...

jako studentka pedagogiki - pomoc społeczna i socjoterapia, w pełni Cię rozumiem... dzisiaj agresja pochodzi z domów patologicznych (nie w 100%, ale w większości)... nienawiść rodzi nienawiść, przemoc rodzi przemoc... a w domach tych prymusów (często snobów) lekceważenie i brak czasu dla dziecka rodzi to samo w późniejszych pokoleniach... stąd mamy biurokrację i inne pierdoły, które wkurzają ludzi ze społeczeństwa... ciężko dzisiaj żyć, ale te czasy są nasze i jak nie my je zaczniemy zmieniać, to kto? pozdrawiam :)