Ten film to raczej próba opowiedzenia o tym jak radzić sobie ze stratą bliskich - bogatsi i wrażliwsi uciekają w poezje i literackie ucieczki wglą siebie, biedniejsi i wrażliwsi uciekają w przemoc i maskę "bad girl". I tylko tak patrząc na ten film da się go oglądać - bo błąkający się po ekranie duch jeszcze nie martwego choć prawie umarłego Nicka przeczy wszelkim zasadom nawet filmowej i nawet zamkniętej w konwencji fantasy logice - o nielogicznościach wątku kryminalnego nie wspominając. I to byłby może i ciekawy obraz społeczny, młodzieżowy - bo i ciakawy jest motyw Nicka i jego matki, dobrze zarysowano potrzebę akceptacji i strachu u Pete, sama postać Annie jest intrygująca - gdyby na siłę nie dawano tam i wątków, właśnie fantasy, i kryminalnej bieganiny, i nachalnej metafizyki. A już wisiorki i rozpuszczanie włosów - kicz łzawy i poruta.