Wystarczy wpaść na pomysł by w filmie wieńczącym przygodę podstarzałych gwiazd kina akcji, usunąć większość ich już na początku filmu i w zamian dać bandę wymuskanych lalusiów. Co ważne, dobrze obedrzyj tychże lalusiów z jakiejkolwiek warstwy fabularnej, niech np. ten który w rzeczywistości potrafi dobrze walczyć, siedzi na tablecie, a cała reszta niech siedzi na na dupie i pojawi się jeszcze na końcu w uściskach kolegów z planu.
Najciekawsze postacie, grane przez Banderasa, Jet'a Li oraz Snipes'a, sprowadź do mniejszej wagi na rzecz np.... nudnego i wiecznie lamentującego nad swoim losem Stallone'a, który nie uśmiechnie się strzelając, nie... och nie... wykrzywi wargę, spojrzy zmęczonymi i zakrwionymi oczętami i zacznie nas zanudzać wspomnieniami o tym iż pewien zbir stanowił bardzo ważny człon niezniszczalnych... oczywiście dawno temu... oczywiście nie dając wskazówek na to w poprzednich filmach... więc po co to? przyszliśmy oglądać action hero którzy robią miejsce młodszym i nudniejszym aktorzynom pasującym raczej do gry na banjo w rytm Jennifer Lopez? a może przyszliśmy patrzeć jak Sylwek skamlę jaki to stary jest?
... film żenada.... Banderas gwiazda filmu i proszę o spin off z jego postacią, geniusz.
5/10 za banderasa i babeczkę która pokazała zadzior...
ps: jak można mieć Jet'a Li i sprowadzić jego rolę do ściskania z Arnoldem?...
Gdzie tam... z pornola... to sentymentalne spojrzenie na klasyczną minę i znak rozpoznawczy Stallone'a... (który zagrał w pornolu)... no cóż... ironia losu :P
Trafiłeś w sedno, on jest twarzą kina akcji, a teraz nosi maskę jakby wypił ze dwie butelki czystej i ledwo stał na nogach, zero mimiki i jakiejkolwiek charyzmy i jeszcze ten głupi temat przewodni tej części... gwiazdy kina akcji dla których niezniszczalni są mrugnięciem przeszłości, odchodzą by młodzi mogli pograć choć i tego nie robią... ehh,,, szkoda gadać.
No i coraz wiecej popisow kaskaderskich i nie da się wczuć w klimat filmu, bo wiemy ile on ma lat.
''ps: jak można mieć Jet'a Li i sprowadzić jego rolę do ściskania z Arnoldem?...''
No właśnie, jak to możliwe!?
Dokładnie, w dodatku w tej części tylko strzelali, zero pięknej walki wręcz (raptem jedna mała walka Jasona). Kicha.
No tak, ta część zatraciła swój charakter, głównie przez wpuszczenie młodzieży. Dobrze, że dali się złapać i stare capy musiały im ratować tyłki ; ) Ciekawy pomysł z nawiązaniem do azjatyckiego "Raid" ( walka w wieżowcu ), za Banderasa - chyba najlepszy bohater tej części, no i że zwerbowali Snipsa, zaraz po wyjściu z więzienia ( nawet przyznaje w filmie za co xp) Ale tak to średnia akcja faktycznie - tylko strzelaniny i jakieś popisy na motorach i szpan elektroniką. To nie ten dział ; p
Tak drastyczne ograniczenie roli Jeta Li w tym filmie to skandal i zbrodnia. Co do reszty to rola Snipesa mi się spodobała, nie jestem jego fanem ale myślę że dobrze wpasował się do starej ekipy, albo mógłby lepiej gdyby nie młodziki. W ogóle odnoszę wrażenie że ten film byłby o niebo lepszy gdyby nowe postacie ograniczyć tylko do Forda, Snipesa, Gibsona i Bandera, który jak dla mnie zagrał fenomenalnie i takiej postaci mi brakowało.
W dodatku logika w tej części już całkowicie została pogrzebana. Jak można wziąć do akcji (i to jeszcze do TAKIEJ akcji) ludzi, których się kompletnie nie zna?
Pierwsza część była najlepsza, bo zrobiona typowo pod kino akcji. Fabuła nie miała większego znaczenia, bo była tylko pretekstem do całej tej rozpierduchy - śmiałam się cały czas. Druga część już była poważniejsza, ale z trzeciej to próbowali zrobić jakieś superambitne kino. Wyszło beznadziejnie.
Spodziewałem się, że Arni i Jet, ramię w ramię, będą na przemian rozkładać przeciwników. Jet walcząc głównie wręcz, a Arnold naparzając z AA-12. Mieli coś takiego nagrane, Arni sam w wywiadzie o tym mówił. Z całego filmu liczyłem mocno na tę jedną scenę, a tu takie rozczarowanie -.-