Według Barneya stara ekipa spieprzyła misję, i Gibson postrzelił Crewsa, i Sly się strasznie zasmucił, odwołał starą ekipę, jakieś nieadekwatne do sytuacji przemyślenia...a w 2 części, kiedy na prawdę dali się złapać Van Dammowi jak dzieci, który brutalnie zabił członka jego ekipy - wtedy na to nie wpadł :) Tutaj, w porównaniu do poprzednich części właściwie Barney nie miał jakiegoś wielkiego motywu zemsty...bo co, postrzelony Crews, który się szybko wylizuje? Dla dobra fabuły Crews powinien zginąć, najlepiej Couture również - wtedy miejsce do 4 na Snipsa i Banderasa.
Dla mnie niezrozumiała jest bijatyka z Gobsonem, powinien był uciec z tego budynku i zostawić go, żeby wszystko wybuchło, a nie upraiwać mordobicie, gdy za minutę wybuch całego budynku. Po co Gibson się z nim tam bił? Nie miał instynktu samozachowawczego?
Ja tam widzę dużo prostsze wytłumaczenie - banda geriatryczna już nie dawała fizycznie rady, więc Sly wymyślił taki myk, żeby zagrali, ale nie za wiele;) Tym samym kolejne części będą obsadzone 50/50 młodymi/starymi i fabuła powinna się dalej kręcić. Grunt, żeby jak to mówią, hajs się zgadzał;) Do pełni szczęścia brakuje mi tylko Clinta Eastwooda;)
Jednak co by nie mówić, ekipa mimo wyraźnego "posunięcia' się w latach wciąż daje radę i jeśli ktoś jest w stanie zaakceptować ten wszechobecny absurd kina pokroju "Rambo" to film może się podobać i to bardzo. Mnie się podobał. Szczególnie kąski w stylu "get to da choppa" w wykonaniu Arniego czy Banderasa strzelającego w stylu Desperado. Dla takich momentów warto Niezniszczalnych oglądać;)
Jedyne czego mi wyraźnie w filmie brakowało to walki na noże w wykonaniu Stathama - w pierwszej części to był jeden z moim ulubionych momentów...
Bardzo przyjemny film, w sam raz, żeby się oderwać od rzeczywistości, nie przeszkadzają mi nielogiczności, nie urządza mnie krytykowanie absurdów w hollywoodzkich superprodukcjach, taki ich już urok, i to właśnie w nich mi się najbardziej podoba.
Zgadzam się w 100%. Sęk w tym, żeby te absurdy były zamierzonym środkiem przekazu reżysera - tak jak w tym przypadku;) Niestety jest wiele produkcji, w których te absurdy wynikają ze zwykłej ignorancji bądź "patriotycznego" zaślepienia twórcy scenariusza...