Czytam i czytam i oczom nie wierzę.
Dla mnie był to najnudniejszy film od wielu miesięcy jaki udało mi się obejrzeć.
Rozumiem, że jeśli książka (której nie czytałem) jest doskonała to widzowie tego filmu nie są do końca obiektywni. Ja jako widz stwierdzam, że film jest cholernie nudny.
Spodziewałem się dramatu osadzonego w realiach lat 60-tych w Pradze. Czołgi, dramaty jednostek, komuniści... Obejrzałem kiepskie romansidło z dużą dawką kiepskiego seksu i strasznie nużących monologów.
Film - totalne nieporozumienie. Nie polecam.
Widzę, że pan z Młodej Polski się urwał., nie szkodzi, podczas wojen światowych nie takich kozaków przerabiali.
Nie martw się, w czasie wojny też byś raczej nie kozaczył tak jak na forum internetowym.
Zgadzam się... film nuuudny potwornie. Książki nie czytałam, może kiedyś przeczytam, żeby zatrzeć złe wrażenie. Jedyną ciekawą postacią była Sabrina (Olin), a pozostałe - szkoda słów. Binoche potwornie denerwująca, Day Lewis z tym samym zbolałym wyrazem twarzy, historia w ogóle nie wciągająca... Stracony tylko czas
to dramat i romans, nie film o czołgach.
film jest rzeczywiście długi i sama musiałam oglądać go "na dwa razy", ale warto, bo to bardzo dobre studium miłości i zdrady, pokazane na trzech zupełnie innych charakterach, z trzech różnych stron. Bez odpowiedzi, dlatego jest bardzo dobrym wyjściem do własnych przemyśleń, do głębszej refleksji. Potrzeba do niego trochę wrażliwości.
przeczytałam książkę, nie podobała mi się, taki filozoficzno-etyczno-polityczny bełkot
nie lubię literatury europejskiej od drugiej połowy XX wieku(az do teraz), komuchy , nie komuchy, do wszystkiego wpieprzano politykę( biorę pod uwagę to w jakich czasach żyli, ale bez przesady), analizowanie, dzielenie włosa na czworo, użalanie się,te ich refleksje na temat ludzkiej egzystencji .... itp
Przeczytałem całą dyskusje i myślę że jakiekolwiek porównania filmu do książki nie mają żadnego sensu. Tutaj oceniamy sam film, bez porównań do czegokolwiek. Podobał mnie się cały nudnawy styl prowadzenia opowieści jak i celowo i niedoskonała angielszczyzna aktorów. Jeśli od razu przyjmiemy, że będziemy oglądać dramat-romans, to myślę że niewielu się zawiedzie. Na plus że polityka jest tylko drobnym tłem w całej opowieści.
Zgadzam się z przedmówcą. Książka jest raczej bazą dla filmu, tak czy siak, ktoś musiał napisać scenariusz, czyli przetłumaczyć ksiązkę na język filmu. Oczywiście, w filmie brak tej całej filozofii itp ble, ble ble ale na tym polega moc książek. książka wchodzi wewnątrz bohatera, film nam go pokazuje, jego zewnętrzność. To przewaga filmu: możemy zobaczyć mimikę, gestykulacje. Twarz Tomasza, to jak przewraca oczami na widok nagiej kobiety, łza Teresy podczas seksu z inżynierem, Sabina. . ah Sabina, Sabina płacząca. I te smaczki filmowe: obrazek na którym jest Franz Kafka, i to co mi się bardzo podobało, sceny z ulicy> podobała mi się koncepcja na nie: czarno białe, niektóre kręcone z balkonu na którym nagrywał kamerzysta z filmu. Stylizacja na nagrania archiwalne.
no to ja się na filmie raczej nie znam ,zajmę się łopatą :))--------- TEN FILM JEST JEDNYM Z NAJLEPSZYCH W MYM ŻYCIU !!!
Książka Kundery to po prostu fajne czytadło. Adaptacja filmowa niestety wprost przeciwnie - wieje nudą na potęgę.
Nie dziwię się, że na siebie nie zarobił (mimo dobrych recenzji). Dlaczego filmy, które mają ambicje do przekazywania treści ważnych/filozoficznych, muszą być wyprane z dramaturgii i po prostu ciekawej historii? Maniera szczególnie widoczna w festiwalowych 'snujach'.
Książka rewelacja, a film? Nie chce mi się nawet pisać! Świat socjalozmu widziany oczami zachodu: to pachy zarośnięte Binochte, chyba tyle tylko zrozumieli/ zrozumieją z ustroju totalitarnego, że tu dzicz.
Moim zdaniem film jest dobrym dopełnieniem do książki. Po prostu obrazuje całą fabułę i fajnie się go ogląda odwołując to co się widzi do tego co się przeczytało (osobiście jak go oglądałam, siedziałam z książką i w niektórych momentach zatrzymywałam film i szukałam odpowiedniego fragmentu, żeby go porównać z ekranizacją :p), ale szczerze powiedziawszy nie wiem, czy obejrzałabym go całego, gdybym nie przeczytała książki. Na przykład, Binoche, która krzyczy podczas pierwszego stosunku z Tomaszem wygląda na upośledzoną i nie zrozumiałabym sensu tej sceny bez książki, więc w zupełności rozumiem, że Tobie ten film się nie spodobał :)
Wybacz mi ignorancję, nie chce mi się czytać tej książki, a planuję obejrzeć niedługo film (chociaż czytając komentarze obawiam się, że to zły pomysł ;) )
"Na przykład, Binoche, która krzyczy podczas pierwszego stosunku z Tomaszem wygląda na upośledzoną i nie zrozumiałabym sensu tej sceny bez książki" -> mogę prosić o wyjaśnienie?
Pozdrawiam :)
Na początku fabuły główna bohaterka - Teresa przyjeżdża do Pragi, aby spotkać się z Tomaszem, którego poznała tydzień wcześniej w swojej małej miejscowości. Na drugi dzień po jej przyjeździe ląduje w łóżku z Tomaszem i podczas stosunku strasznie krzyczy, ale nie jest to krzyk typowy dla orgazmu. W książce było wszystko ładnie wytłumaczone: Teresa krzyczała, ponieważ jej dusza wypłynęła na powierzchnie jej ciała w całej okazałości i nie chciała się z powrotem schować (wcześniej jej dusza była nieśmiała i celem Teresy było odszukać swoje własne ja). Natomiast w filmie, była ukazana prosta dziewczyna ze wsi, która rzuca się na praskiego lekarza i jak wcześniej napisałam, krzyczy jak upośledzona w czasie seksu.