Dużo wcześniej przeczytałam książkę, która od razu stała się dla mnie lekturą obowiązkową. Obawiałam się, że film nie jest w stanie oddać ducha tej książki, pełnej w końcu rozbudowanej narracji i przemyśleń. Okazało się, że faktycznie - nie oddał. Nie oddał, ale stał się Dziełem sam w sobie. To jeden ze wspanialszych filmów, jakie w życiu widziałam. Myślę, że nawet największych miłośników "Nieznośnej lekkości bytu" Milana Kundery nie rozczaruje. Siłą rzeczy nie ma w nim tych przemyśleń, co w książce, jest za to ... niespotykana poezja.