Prosta fabuła, mnóstwo bezsensownej przemocy, brak logiki... A jednak zaskakująco dobrze się to ogląda. Czarny humor, dobra muzyka, fajny montaż i sceny, które mogłyby się znaleźć w filmach Guy'a Richiego czy Tarantino - choćby początek bijatyki w autobusie, scena z czterema bandziorami na kanapie, czy wizyta gości u dziadka, z pielęgniarzem na deser... W innych wątkach ludzie często porównywali ten film do starych filmów akcji z lat 80-tych czy 90-tych, a to moim zdaniem nieporozumienie. Przede wszystkim tamte filmy w rodzaju "zabili go i uciekł" były na poważnie, tu od początku nie ma wątpliwości że to jedno wielkie mrugnięcie do widza. Włączyłem przypadkiem jako zabijacz czasu, a tu pozytywne zaskoczenie