Nie żebym miał coś przeciw Chicago Marshalla ale nie rozumiem kilku rzeczy , jakim cudem Catherine Zeta-Jones dostał za niego Oskara i jakim cudem ten film dostał także Oskara.
Bo dla mnie Chicago jak i Moulin Rouge! to nie filmy a ekranowe spektakle.
Chicago jest filmem o niczym , owszem ze świetną obsadą, choreografią i kostiumami ale co to za musical.
Daleko mu do chocby Deszczowej piosenki.
Niestety Dziewięć mimo świetnej obsady ( Daniel Day-Lewis ,Nicole Kidman ,Judi Dench ,Kate Hudson ,Penélope Cruz oraz Sophia Loren ) zapowiada sie na podobny film.
No i oczywiscie posypią się Oskary tylko czy będzie zaskoczenie ( tak jak np. w 2008 Slumdog ) czy znowu Hollywood wybierze film skierowany dla określonej widowni ( np. Chicago ) lub dla rozgłosu i satysfakcji (np. Infiltracja ).
nie rozumiem, jak możesz twierdzić, że Chciago to nie musical ! Mnie to się o wiele bardziej podobał od "Deszczowej piosenki". I przede wszystkim ma fabułe. przynajmniej dla mnie.
Ale zgodzę się z Tobą, że nie chce drugiego "Chicago"... chce coś nowego :d świeżego :D. a o Oscarach nie przesadzajmy... może wcale nie dostać żadnej nominacji. aktorzy o wszystkim nie świadczą i nie przesądzają o sukcesie filmu... "Mamma mia" nie miała żadnej nominacji a film był na prawdę dobrym musicalem.
Mamma Mia wcale nie była dobrym musicalem i do Oscarów się w ogóle nie nadawała. Film czysto rozrywkowy, nawet tandetny bym rzekł.
Owszem, Chicago też jest bardzo rozrywkowe ale świetnie wyreżyserowane, doskonale zmontowane i dobrze zagrane - choć tu mam zastrzeżenie co do Zellweger - szczególnie przez Zetę-Jones! Rozłożyła mnie na łopatki, była jeszcze lepsze niż w Traffic - super głos, zmysłowe ruchy... ja tam się nie dziwię Akademii.
Mam nadzieję, że Dziewięć będzie lepsze niż Chicago ale jak będą na tym samym poziomie to i tak się bardzo ucieszę.
Chicago jest o niczym, tak? Moulin Rouge jest ekranowym spektaklem? Wybacz, ale zachęciłbym Cię do ponownej lektury tech filmów. Otwórz oczy, odetkaj uszy, a przekonasz się, że są o wiele bardziej filmowe niż Ci się wydaje.
Ten film ma być tak samo spektakularny jak Chicago, tak samo widowiskowy jak jego sceniczny pierwowzór. Mnie ciekawi ta inspiracja, a właściwie adaptacja na musical filmu Felliniego. Muzycznie Nine jest bardzo dobre. Niestety to jest wciąż to samo, to samo co zostało nam po Fosse'ie.
Zachęcam (znów) do obejrzenia Chicago czy też Moulin Rouge, nie musisz ich lubić, ale zobaczysz, że są bardzo o CZYMŚ i przy tym bardzo FILMOWO.
Pozdrawiam.
nieznoszę roztrząsania i stawiania Moulin Rouge! na jednej płaszczyźnie z Chicago- tylko dlatego, ze obydwa są musicalami!
Chicago moim zdaniem jest solidne, ale... nic odkrywczego. Naprawdę nie.
Natomiast Moulin Rouge! to rewolucja i eksperyment. I jest moim zdaniem znacznie większym przedsięwzięciem!
Uf.