Etam. To znaczy - tak, pierwsza połowa jest w sumie nijakim młodzieżowym dramatem, druga trochę to nadrabia (choćby rozróbą z policjantami), ale nie jest w stanie zatrzeć ogólnego średniego wrażenia, ale na przykład końcówka kompletnie mnie rozłożyła, kiedy - SPOILER - dziewczyna śmiertelnie serio mówi, że utonęła, ale "przecież wciąż mogą być razem, prawda"? Było to zagrane tak naturalnie, że sama ta scena zasłużyła u mnie na punkt. Podobnie zadowolenie budzą całkiem oryginalne poczynania zombie - jak choćby podczas starcia z policjantami. Ten film, gdyby zdynamizować początek i wziąć lepszego reżysera, a także podsypać pieniędzy na oświetlenie, udźwiękowienie i inne takie, mógłby trochę namieszać w światowym horrorze. A tak - tylko słabiutkie 5/10

No więc co za "Etam"? Przecież wychodzi na to, że mamy podobne zdanie :)

No i co do tego "gdyby (...)" - gdyby spełnić te wszystkie warunki, to otrzymali byśmy inny film :)

Etam, że nie jest tak tragiczny, jak go odmalowujesz. Ja tam na plus nie liczę chlustania krwią, tylko składniki fabuły, które Ty z kolei deprecjonujesz. ;)

Ja wiem, że "gdyby" jest paskudnym argumentem, ale scenariusz tego filmu naprawdę miał potencjał. Bo znam multum filmów, które nawet ździebka potencjału nie miały i nic i nikt by nie pomogło wydźwignąć ich z otchłani kiczu i nudy. :)

No i zombie uprawiające seks na łóżku, pod którym ukrywa się bohater... Cudnie absurdalny i zabawny pomysł