Zaczęło się dobrze, z minuty na minutę było coraz straszniej, kolejne ofiary zmieniały się w mielonkę dzięki milczącemu rzeźnikowi (swoja drogą to trzeba się wysilić żeby tak milczeć cały czas np odcinając komuś głowę)aż nadszedł moment wyjaśnienia kto? po co? i dlaczego?
I tu kolejny scenarzysta dał ciała :/ czy tak trudno było wymyślić bardziej trzymające się reszty zakończenie?? Bo obcy grasujący w podziemiach metra to jakieś nieporozumienie w tym wypadku. Momentalnie cała otoczka napięcia i strachu pękła jak bańka mydlana. Pozostało uczucie rozczarowania.