Nocny pociąg z mięsem

The Midnight Meat Train
2008
5,0 43 tys. ocen
5,0 10 1 42921
5,0 11 krytyków
Nocny pociąg z mięsem
powrót do forum filmu Nocny pociąg z mięsem

Multikino, 31 października, nocny maraton filmowy z horrorami. Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną, Frontieres, Nocny Pocąg Z Mięsem. Puścili je w naprawdę dobrej kolejności. Pierwszy film to naprawdę cudo. Widziałem go chyba piąty, czy szósty raz, ale za każdym razem trzyma w napięciu i wywołuje ten nerwowy uśmieszek na twarzy. Drugi film - francuska produkcja naciągana na amerykański klimat. Droga, dom na uboczu, chora rodzinka i oczywiście mięso wiszące na hakach. Film ogólnie dobry, ale niedociągnięty w wielu miejscach. Takie odbicie Teksańskiej Masakry w rozbitym lustrze.
No i w końcu Nocny Pociąg Z Mięsem. Większy horror przeżyłem wracając z kina, ponieważ moja dziewczyna prowadziła samochód po raz pierwszy od dwóch lat. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiac czy jeszcze oglądam film, czy przyśnił mi się jakiś głupi sen. Nuda, nuda, nuda... I kicz. Cenię sobie horrory klasy B, gdzie owy kicz jest zamierzony. Ten film miał przerażac, straszyc. Miał byc ostry. Ale wyszła zwykła chała. I jeszcze może byłoby w miarę spoko, gdyby nie te potworki na koniec filmu. Po co to było? No i te parchy na klacie Pana Jones'a. Czy ktoś wie co to miało wspólnego z fabułą?

mefju_p

chyba to, że został naznaczony jako następny rzeźnik.. hm

mefju_p

Ja również niezbyt zrozumiałam motyw z tymi dziwnymi rodzynkami na piersi. Gdy zamykał je do słoiczków skojarzyło mi się z algami morskimi, kiedyś hodowała takie moja babcia i... może lepiej wróćmy do tematu...
A więc lista zażaleń, tupanie nóżką i strojenie fochów:
Wkurzały mnie niezmiernie efekty komputerowe, drażniło to głównie przy scenach pociągu jadącego w tunelu (tych zewnętrznych) oraz przy uderzeniu ubijakiem w głowę tej Azjatki, co to dość wylewnie okazywała swą wdzięczność. Możliwe, że z tego względu akurat ją tak wnikliwie poddałam lustracji, że była to scena pierwszej śmierci, otwierająca dopiero cały jakże uroczy nocny ubój.
Jeśli chodzi o mięsko było całkiem ciekawe. Podobała mi się również kolorystyka i oświetlenie. Stal i zimne, męczące, sztuczne światło. Do tego pęd pociągu. No po prostu uroczo.
W fabule na plus oceniłam postać głównego bohatera. Dobre było przedstawienie jego zapału, jego pasji i chęć zrobienia czegoś naprawdę dobrego, chęć tak silna, że pchnęła go w pewnym momencie do igrania z oczywistym niebezpieczeństwem. Przynajmniej on miał moim zdaniem przekonujący motyw dla swojego jakże bohaterskiego i odważnego zachowania. Ilu z nas widząc psychopatę grzało by za nim po pustkowiach, opuszczonych domach, lasach, stacjach metra, czy innych malowniczych miejscach, jak to się zdarza w filmach? Ale widocznie Amerykanie są za pan brat z psychopatami i u nich takie rzeczy to normalka. Jak to mówią, "co kraj...". Nie wnikam.
Co tam jeszcze... było parę zabawnych momentów. Scena seksu, kiedy to laska z impetem trzasnęła o ladę, myślałam, że... się potknęła. Upss. Pomyłka, sorry. Czy też pani, co się na oku kolegi poślizgnęła. Fajna scenka, zabawna.
Zakończenie filmu, blisko godziny 3 w nocy, gdy byłam po całym dniu pracy i 2 wcześniejszych horrorach, wiercąc się na dusznej sali Multikina, było dla mnie jednak zaskoczeniem. Zaskoczyło mnie to, że można wymyślić coś tak kretyńskiego. Podczas dłużącego się seansu wymyślałam najdziwniejsze historie, jakie mój płodny, lecz niekoniecznie zdrowy umysł może urodzić, a nawet, że to sprawka rządu, który tak radzi sobie z kryzysem na rynku mięsnym po epidemii wściekłych krów, stwierdzam z pokorą,że nigdy, przenigdy, choćbym była nie wiem jak zmęczona, nie wiem jak niedotleniona z powodu złej klimatyzacji na salach Multikina, jednak nie wpadłabym na coś równie durnego.