Nie przepadam specjalnie za kinem gore. Może dlatego, że w ostatnich latach boom na te kino spowodował wysyp dziesiątków podobnych w treści filmów, gdzie jeden był bardziej żałosny od drugiego. A w zamulonym jeziorze ciężko o zdrową rybę.
Zalani śmierdzącą krwią ze strony „Hosteli” czy kolejnych „Pił” mamy wreszcie do czynienia z krwią świeżutką, wylewającej się pod dyktando bardziej wysublimowanej zabawy w rzeźnika, który na cel obrał sobie pulsujące jeszcze mięsko.
Swoista parada tryskającej juchy, walających się po zalanych krwią podłogach kończyn, gałek ocznych, rąk, nóg, ale z klimatem, którego mogą pozazdrościć dzisiejsi twórcy pokroju Rotha plujący kolejny bezsensowny gore za drugim.
Warto zobaczyć!! Ja się na te całe mięsko oblizałem ze smakiem. Mniaaam !!
Moja ocena - 6/10