Przypomnijcie sobie o terminarzu zabójstw, który miał rzeźnik. Zapisane w nim były wszystkie morderstwa dokonane przez kolejnych rzeźników przez ostatnie 100 lat. Przypomnijcie sobie opowieść maszynisty metra, który mówi o "ojcach", o których karmienie troszczą się wybrani ludzie związani tajemnicą. Robią to, aby owi "ojcowie" nie zaczęli bez żadnej kontroli żywić się ludźmi. Leon zostaje kolejnym rzeźnikiem w ich długim ciągu, to wszystko.
Dla mnie niewyjaśnioną zagadką pozostaje odcinanie i kolekcjonowanie przez rzeźnika w słoikach (z formaliną?) tych dziwnych narośli na klatce piersiowej. Nie wiadomo dlaczego mu wyrastają, no ale można przyjąć, że to skutek kontaktu z odmiennym gatunkiem "ojców". Ale dlaczego odcina nie wszystkie i po co je zbiera?
Film mi się podobał. Ma tę specyficzną atmosferę wiktoriańskich horrorów typu Frankenstein.
Bardzo dobre zdjęcia i montaż, gra aktorska bez zarzutów.
No i znakomita muzyka - czy ktoś zauważył, jak bardzo przypomina muzykę Pink Floyd?