Po pierwsze - adaptacji, remake'u. Przecież łatwo było zepsuć legendę Nosferatu-symfonii grozy Murnaua. Na szczęście, Herzog sroce spod ogona nie wypadł i stworzył dzieło porównywalne, a pod niektórymi względami lepsze od filmu swego wielkiego poprzednika.
Po drugie - przekładu malarstwa, w tym wypadku twórczości romantycznego malarza Caspara Davida Friedricha na język filmu. Malarz nie stracił, a film zyskał, dodatkowo głębię wypowiedzi.
Niektórzy się na tym nie poznają - dla nich będzie nudny, długi, ciężki. Mają prawo. Ale dużo stracą.