Nie no sorki, ale jeśli od europejskiego filmu wymagasz efektów to nie trafiłeś pod dobry adres. W filmie Herzoga jest wiele odwołań, zwłaszcza do malarstwa. To nie Hollywood i nie chodzi tutaj o efektu, lecz o klimat.

Bo to nie jest typowy horror, po którym boisz się spac przy zgaszonym świetle. Efekty specjalne nie są ważne. Jak już mój przedmówca napisał, to jest kino europejskie, trudno się po nim spodziewać jakichś fajerwerków czy zwrotów akcji. Tu nie liczą się trupy wyskakujące z szafy tylko atmosfera (która momentami jest straszna, ciarki po plecach przechodzą, ale to zasługa świetnych zdjęć).
Ten film to przede wszystkim hołd, jaki Herzog składa twórcom pierwszego filmu o Nosferatu. Jest bardzo malarski, mimo, iż nie należy do najnowszych, zachwyca obrazami, grą świateł a raczej cieni ;) Zachwyca też przepiękne Delft. Dla mnie to nie horror, tylko baśń opowiadająca o samotnośći i potrzebie bliskośći. Jeden z najpiękniejszych (wizualnie) filmów, jakie widziałam. Jeden z najbardziej poruszających.
Klus Kinski w roli Nosferatu nie wzudza odrazy tylko litość.

Żądać od europejskiej produkcji, aby konkurowała pod względem jakości efektów specjalnych z hollywoodzką, jest szaleństwem. Bo po pierwsze, w Europie nie dysponuje się takimi środkami finansowymi (tak było kiedyś), a po drugie, Herzoga nie interesowało epatowanie widza fajerwerkami, tylko stworzenie niesamowitego klimatu. I to mu się udało znakomicie.
Co do "Egzorcysty" - to jest amerykański film, więc nie ma się co dziwić, że posiada lepsze efekty.

to jest zupełnie inne kino,spodziewałeś się że to bedzie jakaś superprodukcja?Mnie właśnie tym urzekł nosferatu,ponieważ do tego filmu należy podchodzić z dystansem.nie będzie tu fajerwerków ani parktycznie niczego co mogłeś zobaczyć w ekranizacji Coppolli,dla mnie to właśnie to w tym filmie jest najważniejsze,ograniczenie słów,piękne plenery,cudowna gra aktorska,zrozum że nie wszystko musi być zrobione w hollywood tym właśnie się wyróżnia kino europejskie.