PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8199}

Nosferatu wampir

Nosferatu: Phantom der Nacht
7,6 17 946
ocen
7,6 10 1 17946
7,9 15
ocen krytyków
Nosferatu wampir
powrót do forum filmu Nosferatu wampir

Niestety...

użytkownik usunięty

Oglądałem jak dotąd cztery ekranizacje Draculi. "Symfonia Grozy", "Dracula" Browinga, "Bram Stoker's Dracula" i w końcu "Nosferatu" Herzoga. Który podobał mi się zdecydowanie najmniej.

Najbardziej wkurza mnie ogólny klimat tego filmu: jest potwornie... dziwaczny, na początku trochę senny, później dosłownie pogrzebowy. Co dalej? Bohaterowie są całkowicie lustrzanym odbiciem swoich książkowych odpowiedników, chociaż to może jest akurat "zasługa". Tak więc przykładowo Van Helsing staje się nowoczesnym naukowcem nie dającym wiary w istnienie wampirów. A kto wpadł na durny pomysł zamienienia imion Miny i Lucy? Po jaką cholerę, można wiedzieć? Albo jeszcze lepiej: Harker na końcu zostaje wampirem... to już jest przegięcie...

użytkownik usunięty

Dopisek: pisząc o "zasłudze" w cudzysłowiu przypadkowo wykasowałem to, że chodziło mi o specyficzną konwencję filmu.

ocenił(a) film na 10

Oj... Niestety chyba niewiele zrozumiałeś.

Bo to nie jest ekranizacja "Draculi". To hołd oddany filmowi Murnaua.

użytkownik usunięty
EineHexe

Cóż... oryginał był lepszy.
I trudno raczej żeby to nie była ekranizacja "Draculi" skoro jest remeakiem ekranzacji "Draculi"...

I tu nie ma nic do rozumienia... książka Stokera jest rewelacyjna a tylko jeden jedyny Coppola umiał dobrze oddać jej klimat. Wszystkie inne ekranizacje się na to silą ale im to nie wychodzi. Dzieło Herzoga np. kompletnie rozwala Van Helsinga robiąc z niego "nowoczesnego" naukowca nie wierzącego w wampiry. A że Van Helsing to moja ulubiona postać z książki no to trudno mi to wybaczyć.
A to zrobnienie wampira z Harkera to już autentycznie przegięcie totalne i wymysł Herzoga, bo u Murnaua czegoś takiego nie było. Kreacja Schrecka też była bez porównania lepsza od Kinsky'ego, który nie jest zły, ale robi wrażenie trochę jakby... zbyt młodego...? Chociaż sam Kinsky zagrał bardzo dobrze i nie można mu raczej nic zarzucić.
Muzyka niestety buduje klimat... senności i nudy... do tego film potwornie powolny, ciągnie się i ciągnie.
A po cholerę zamieniono imona Lucy i Miny, to tego nie wiemy nadal i chyba nigdy się nie dowiemy...

ocenił(a) film na 10

A mnie osobiście nie razi to, że film nie jest wierną kopią książki. Zresztą z tego co mi wiadomo, nie miał być nawet jej ekranizacją a jak ktoś juz wspomniał - nawiązaniem do "N.-Symfonii grozy". Zreszta dlaczego nie pozwolić reżyserowi na pewne zmiany w fabule, na swego rodzaju inwencję twórczą? To nie Pan Tadeusz, gdzie faktycznie pewne zmiany mogłyby być szkodliwe ;) Książka i film to jednak dwa oddzielne byty. Co do klimatu.. Na mnie robi wrażenie, a scena, w której statek wpływa powoli do portu, a w tle słychać niepokojącą (dla Ciebie senną) muzykę - po prostu rewelacja. To ta powolność, skupienie na szczegółach buduje nastrój grozy, ale też pozwala wynieść z seansu cos więcej niż zlepek szybko przebiegajacych po sobie scen i wartkiej akcji. Nie chcę kwestionować, że wspomniana Drakula Coppoli to film dobry, ale dla mnie trochę za hollywoodzkie to i przez to mało przekonujące. Widocznie to nie moja bajka. A czy trwający zaledwie 106 min Nosferatu mógł znużyć? Trochę mnie to zaskakuje, ale prawo każdego :)

Mój drogi - książka jest fatalna, historycy literatury nie mają co do tego wątpliwości(i znani mi czytelnicy, w tym ja, zresztą też). "Dracula" Coppoli natomiast oddaje jej klimat bodaj najmniej ze wszystkich ekranizacji z naziwskiem hrabiego w tytule. To dobry film. Za dobry, by być adaptacją tej taniej powieści, która wywoływała wypieki na twarzy tysięcy angielskich dziewiętnastowiecznych pensjonarek. Taki lekko mroczny, wampiryczny Harlequin. W tym samym stuleciu na wyspach powstało wiele znacznie lepszych opowiadań o wampirach, ogólnie o opowiadaniach/powieściach grozy nie wspominając.

Najbliżej książkowego oryginału (jeśli chodzi o ogólne pojęcie klimatu) są filmy: "Dracula" (1958) z Christopherem Lee i oczywiście ten Browninga - tak samo przaśny, jednak z bardzo wyraźnie zarysowanym bohaterem. Lugosi, pomimo, że aktor mierny, na hrabiego się po prostu nadawał i w tej roli był świetny. Produkt z Hammer Films z kolei jest w miarę wierny (no, może poza kilkoma personalnymi zmianami), ma zachowany całkowity idiotyzm i zgrzebność książkowego oryginału, to 100% zabawa dla fanów starych, tandetnych horrorów (w tym i dla mnie). Rażąco sztuczna krew, tak samo sztuczna mgła, cmentarz z kartonu i te nieszczęsne transfuzje przetransferowane wprost z powieści. Czy jednak to czyni ten film dobrym?

Obraz Herzoga, to w mojej opinii, najlepszy film o tematyce wampirycznej w ogóle (być może i dlatego, że tak daleki od "Draculi" Stokera). Świetny hołd dla dzieła Murnaua, który przewyższa oryginał niemal pod każdym względem. Cudowne, oniryczne zdjęcia, post-ekspresjonistyczna realizacja (charakteryzacja, oświetlenie i przede wszystkim świetne kreacje aktorskie!), atmosfera złego snu z plagą w tle. To, co u Stokera, Coppoli i wszystkich twórców horrorów wyłożone zostało ordynarnie wprost na stół, tu zyskało mglisty anturaż, prawdziwą atmosferę, bez dramatycznej muzyki, scen mających "mrozić krew w żyłach" - za to z tym "czymś", co zapada w pamięć na długie lata. Nie sili się na przerażanie widza, podaje oklepaną historię w zupełnie inny, ciekawszy sposób. Poetyckie pejzaże, wysmakowanie wizualne - 10/10, gdzie tym wszystkim wampirom z odpustu do subtelności "Nosferatu wampira".

Skąd taka rozbieżność w naszych ocenach? Prawdopodobnie szukaliśmy czegoś zupełnie innego. Ciebie znudził, mnie zafascynował. Widziałam wszystkie "kanoniczne" ekranizacje. Od tego nie oczekiwałam już grozy, chciałam nieco odpocząć, zobaczyć, czy dobry reżyser potrafi wyciągnąć coś "więcej". Okazało się, że potrafi, tylko trzeba chcieć to zobaczyć.

malgorzata

Jak dla mnie najlepsze to "Nosferatu wampir", gdyż ma ten klimat takiej melancholii. Wampir jest tu zupełnie inaczej przedstawiony niż w innych filmach. To zakochany wampir, który nie może sobie z tym poradzić.
"Dracula" (1931) też jest to dobry film pod względem gry aktorskiej, fabuły, choć zaostało co nie co w niej przestawione. Minusem jest technika, ale wtedy nie było innych możliwości. A czy aktorstwo Beli można nazwać miernym to nie powiedziałabym do końca. Małgorzato jeśli możesz to napisz czemu tak sądzisz. Pozdrawiam.

agusia370

Bela, jak napisałam, w roli Draculi jest wyśmienity, drugą tak dobra kreację stowrzył tylko w "Kruku" (wespół z Borisem Karloffem zresztą). Dlaczego uważam, że Bela był mizernym aktorem? Maniera, która sprawdziła się w "Draculi", w innych filmach była irytująca, weźmy np. takie "White Zombie". Niestety, Lugosi nie potrafił się jej wyzbyć, dlatego uważam, że był słabym aktorem. Świetnym Draculą, ale tylko nim.

malgorzata

... ale oczywiście ilu widzów, tyle opinii. Również pozdrawiam :)

malgorzata

Wiesz co ale niewiem czy niektóre maniery u Beli jak i u paru innych aktorów nie biorą się z tego że najpierw mieli styczność z teatrem. A poza tym spotkałam się też z opinią że jego tylko do horrorów o tej samej lub troche innej tematyce dawali :( A jakoś jak grał w teatrze to miał róźnie role.

ocenił(a) film na 10
malgorzata

chcialabym jedynie spytac mniej wiecej o tytuly owych XIX wiecznych opowiadan/powiesci albo chociaz autorow, bylabym bardzo wdzieczna, mialam sie zabrac za ksiazke Strokera, przynajmniej bede miec co czytac

ocenił(a) film na 4

Ja podzielam zdanie założyciela tematu. Dla mnie wersja Herzoga jest chwilami śmieszna (zabawna momentami mimika Kinsky'ego, niektóre motywy i generalnie bardzo sztuczna gra - jak na mój gust). Dracula porusza się jak robot, reaguje jak przygłup, wszystko jest jakieś takie powolne, no i światło! Sceny w Londynie, kiedy Dracula w zabawny sposób wypakowuje swe trumny z pokładu - światło jest tu tak strasznie sztuczne, że psuje cały efekt. Jak na to patrzę, to po prostu wiem, że tuż poza polem kadru stoi bezczelnie elektryczny halogen i świeci. "Symfonia grozy" pod tym względem jest mistrzostwem, choć wówczas o wiele mniejszym arsenałem technicznym mógł się posłużyć reżyser.
W wersji Herzoga podoba mi się najbardziej muzyka, reszta jest niestety przeważnie groteskowa.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones