Cały czas miałem wrażenie, że chce się mnie na siłę wystraszyć, podczas gdy widzę, że ani aktorzy nie potrafią temu podołać, ani charakteryzacja wampirów, ani efekty światła i muzyki. Sam Nosferatu tak się wysila, żeby być strasznym, że momentami mnie bawił :). No i aktorstwo - musi być specjalne do horroru, a Nicolas Hoult w ogóle tu nie pasował. Natomiast Lily-Rose Depp robiła cały czas miny, jakby miała wrzody - bardzo to nieudolnie aktorsko wyglądało i postarzało ją o 30 lat. Fabuła to po prostu Nosferatu - czyli też bez zaskoczenia. A sam surowy gotycki klimat to trochę za mało na film grozy. O wiele bardziej podobał mi się "Dracula" Coppoli z 1992 - no i obsada prawdziwie gwiazdorska dała efekty.