Racja, zgodzę się z prawie wszystkim i również polecam ten film. I wbrew niektórym opiniom, mnie osobiście zakończenie przypadło do gustu. I nie mówię tu o samiuśkim końcu, kiedy to wiadomo kto ginie w wiadomy sposób, bo to strasznie naciągane i psuje troszkę film. Chodzi mi ogólnie o zakończenie, w którym nie ma happy endu, ale nie ma też jakiegoś ogromnego smutku i trwogi. Są za to wyciągnięte wnioski, zaskakujące wnioski. Jest nauka, odrobina tajemniczości i symboli. Jest przesłanie. Zakończenia tego typu wolałbym oglądać znacznie częściej.
Co do całego filmu i posta poprzednika... Moim zdaniem nowatorstwem tej pozycji nazwać nie można. Temat jest już trochę obyty. Może dlatego nie wydawał mi się specjalnie trudny. A może to dlatego, że po prostu naprawdę trudny nie był. A ponadto myślę, że nie tylko ja, ale każdy kto miał okazję kiedyś oglądać 'What Dreams May Come' w niektórych momentach 'The Lovely Bones' czuł się jakby drugi raz oglądał ten sam film. Dało się to odczuć zwłaszcza w scenach czyśćcowych (bo nie pamiętam czy ta kraina miała w ogóle jakąś nazwę). Te pola zbóż, drzewo pośrodku, ptaki.. Nieprawdaż?
Jednak ogólne wrażenie pozytywne. Gdyby na filmwebie były połówki dałbym 7,5. Jednak w obecnej sytuacji daję troszkę naciągane, ale jednak 8. Czyli tak jak poprzednik :)

Pozdrawiam