Rozczarował mnie gorzko ten film. Wiem, że zawsze tak musi być. Nie da się całej książki
wcisnąć do dwugodzinnego filmu. Zazwyczaj wyrzuca się jakieś 20-40% z treści literackiego
pierwowzoru, ale tutaj twórcy dokonali istnego gwałtu na książce. Bo żeby pozbawić filmu
zasadniczej treści? Bo przecież oni nie tylko wycięli 99% fabuły, ale przy okazji zmienili całe
przesłanie dzieła. Ten film nie jest o życiu (jak książka). On jest o śmierci... przykre...
A film ogólnie oceniam jako kiepski. W moim odczuciu zupełnie bez polotu. Ostatni raz
nudziłam się tak strasznie na "Zmierzchu"