Historia Suzie Salmon strasznie mnie wciągnęła, to jak opowiadała o sobie, swojej rodzinie i
mordercy... Po tym filmie bardzo polubiłam Saoirse. Scena, kiedy Suzie wreszcie trafia do nieba i
spotyka inne ofiary, strasznie przygnębiająca (b. dobrze dobrana muzyka). A ten pedofil zasługiwał
na o wiele gorszą śmierć. Szkoda tylko, że bardziej nie rozwinęli wątku matki Suzie, która w
książce miała romans z policjantem prowadzącym śledztwo.