bo Peter Jackson dostał do zrealizowania TAKI potencjał. Ze świetnej historii stworzył bardzo typową amerykańską papkę. Fakt, wizualnie to ładne ale obraz nie wzbudza większych emocji. Po seansie można sobie tylko z ironią pomyśleć "Jak razem! jak pięknie!" i mieć nadzieje że kiedyś ktoś zrealizuję przyzwoity film na podstawie książki pani Alice Sebold.
Daję tylko 5/10
A ja, szanowni koledzy, też książkę czytałem, i daję 8/10. Gdyby wprowadzić porządnie choćby jeden wątek (np. ewolucja związku siostry Susie lub romans Abigail) to film rozrósłby się na 3h. Skróty zatem być musiały. Aha, gdyby robił ten film każdy inny reżyser na Ziemii, to wyszedłby z tego przeraźliwy przeciętniak, a tak mamy dobry/bardzo dobry film.
Nie chodzi o skróty. Każda ekranizacja ma jakieś. Bardziej o to że wątki które pociągnął zrealizował strasznie ubogo. Oglądałam ten film ze obojętnością a w pewnych momentach miałam ochotę iść na siku i już nie wrócić.
Po seansie odniosłam wrażenie że Jackson zrobił ten film wyraźnie pod publiczkę. A przecież wiemy że umie robić dobre filmy i ma na nie fundusze. Tutaj zajechało schematem "Był bestseller będzie dobrze sprzedający się film".
No tak powinni zekranizowac ksiazke literka w literke. moglby z tego powstac serial, ktory lecialby na haalmarkju lub tvp2.
Ale, mimo że w porównaniu do "LOTR-a" czy "King Konga" jest to dość kameralny film, to jednka te 70 mln $ budżetu musi się z nawiązką wrócić. Kto zna Jacksona, ten wie, że z pewnością chciał pokazać sugestywnie scenę gwałtu na Susie czy też ćwiartowanie ciała, lub też poniewieraną przez mężczyzn matkę Harevy'a, ale wtedy film byłby od 18 lat.