Generalnie po 2012, Law Abiding Citizen to kolejny film, na który czekając od dawna zawiódł mnie niesamowicie.
Bardzo fajnie zrobiony początek - opowiadanie z ust nastolatki o tym jak piękne miała życie, kochających rodziców i nieszczęśliwym jego końcu. Niestety - w momencie śmierci Susie (idealnie zagrana scena Saoirse Ronan) tak naprawdę kończy się ten film bo kolejne 2 godziny to zlepek nudnych, bezsensownych scen.
Film można opisać dosłownie w pół minuty. Bohaterowie: ojciec, matka, babka (wprowadzanie jej w celach humorystycznych w połowie filmu to żenada) to beznadziejne postaci, których działania są po prostu niezrozumiałe i ... głupie. Cała fabuła dziejąca się w rzeczywistym świecie jest głupia.
Wiele osób pewnie powie, że film ma głębokie przesłanie - fakt, poważny przykry temat - i liczą się w tym filmie przeżyte emocje. Niestety - i tutaj ani Mark Wahlberg ani Rachel Weisz ani Susan Sarandon nie wywołują ich mnie.
Niestety - więcej jak 3/10 dać nie mogę - jestem pewien że osoby gustujące w filmach typu "Źródło" znajdą tu wiele dla siebie, bo filmy są bardzo podobne. Ale jeśli ktoś chce zobaczyć kawałek, dobrej interesującej historii nie znajdzie jej tu.
Szkoda mi tylko tego, że tak naprawdę sądzę że większa część widzów oceni ten film na podstawie traileru, który można porównać jak trailer Osady do rzeczywistego scenariusza. Ja znów dałem się nabrać. Z mojej strony w temacie filmu mogę polecić dla kontrastu "Trójkąt" - film mniej reklamowany i niżej oceniany - ale historia i interpretacje znacznie ciekawsze niż tutaj.
Żeby nie było nieporozumień chodzi mi o ten film :)
http://www.filmweb.pl/f476220/Triangle,2009
ale jaki jest sens porównywania filmu Nostalgia Anioła do jakiegoś Trójkąta gdzie laska ucieka przed jakimś psychopatą na opustoszałym statku który chce ją zarąbać siekierą.
Dla mnie ten cały Trójkącik to wielka pomyłka australijskiego kina. film widziałem i ...no comments. to nie filmy dla mnie
Porównałem z tego powodu, że oba filmy (przy odpowiedniej interpretacji tego drugiego) mówi generalnie o życiu po śmierci i nie możności zostawienia za sobą rzeczywistego świata. Chociaż może faktycznie to na dłuższą metę złe porównanie, gdyż w Lovely Bones motyw przewodni to jednak chyba bardziej krzywda dziewczynki.
" (...) jestem pewien że osoby gustujące w filmach typu "Źródło" znajdą tu wiele dla siebie, bo filmy są bardzo podobne."
Książka na, podstawie której Peter Jackson nakręcił ten film jest wciągająca, wzrusza, pewnie jeszcze nie raz do niej wrócę. Natomiast wersja kinowa to po raz kolejny postawienie na efekty, nie aktorstwo. Klimatu powieści brak. "Nostalgia Anioła" to film nudny, przewidywalny, temat potraktowany jest po amerykańsku, bez tej większej nutki wrażliwości, która tak cechowała książkę Alice Sebold. Aktorzy swoje uczucia unaoczniają jak gwiazdy telenowel brazylijskich, szczególnie Mark Wahlberg.
"The Fountain" to jeden z lepszych, jednak mało docenianych filmów Darrena. Zarówno pod względem warstwy wizualnej, aktorstwa oraz genialnej muzyki Clinta Mansella. Naprawdę nie wiem jak można w ogóle porównywać te filmy. Wg mnie dzieli je przepaść.
Zgadzam się z tobą w 100 procentach, jeśli Peter Jackson dostanie nominacje za "Nostalgie anioła" to będzie znaczyć,że z AAF jest coś nie tak.
P.S
Gdyby ten film był chociaż w połowie tak dobry jak "Zródło" to bym się cieszył
The Fountain podobne? Może troszeczkę, jakąś częścią klimatu...
"Lovely Bones" na pewno nie jest złym filmem - ma poetycki klimat, świetne aktorstwo, wzruszającą historię, ale jakoś tak nie wiem po co on do końca powstał...
Czuję jakby Jackson nakręcił po prostu ładny, nastrojowy film i tyle. Nic tak naprawdę ciekawego z tego nie wynikło, choć miło się to oglądało (pomimo dłużyzn).
Książki nie czytałem.
A wspomniany "Triangle" naprawdę dobry - po Saunie/Brudzie to jedna z najlepszych opowieści grozy jakie ostatnio widziałem - wymaga skupienia i chwili namysłu :)