Obejrzałem uważnie cały film, szczególnie uczulony na choćby jedno napomknienie lub aluzję, że mord miał podłoże seksualne. Nic... Więc skąd w recenzjach (wszystkich) porusza się taki motyw? Czy mamy już na tyle zryte mózgi od przesytu informacjami na temat morderstw o podłożu seksualnym, że już nie potrafimy oddzielić jednego od drugiego? A może już nie wierzymy w "honorowych" morderców, których nie pociągają dzieci?
Przecież Susie wyraźnie mówiła, że on czuł popęd. W domyśle popęd seksualny. Poza tym podglądał tą parę na polu, bo jarało go to co robią, w filmie widzieliśmy jak się całują, więc motyw seksualny jest oczywisty.
Może gdybyś przeczytał książkę to byś wiedział, że Susie nie tylko została zamordowana, ale także zgwałcona, a film opiera się na książce. Polecam przeczytać, albo chociaż zajrzeć, akurat ta scena jest tam bardzo dobrze opisana. Jest także scena w filmie skoro tylko na filmie się opierasz, gdzie Susie spotyka resztę ofiar swojego sąsiada. Przy najmłodszej z dziewczynek jest powiedziane, że chciał ją tylko "podotykać", a skończyło się na morderstwie. W książce także jest o tym szerzej wspomniane. Więc to nie my mamy zryte mózgi, tylko ty nie masz wystarczających informacji i jak się okazuje nie umiesz słuchać. Dużo mówi się o tym, że książka i film to dwie różne rzeczy, ale w tym przypadku gdybyś przeczytał książkę, wiedziałbyś, że ofiary tego mężczyzny były również ofiarami na podłożu seksualnym. Nie twierdzę, ze wszystkie, ale część z nich (chociażby Susie). Zresztą tutaj nie można ustalić jednego podłoża, bo podłoży było kilka, ale te seksualne także występowało. + jeżeli piszesz o mordercach, których nie pociągają dzieci zwróć uwagę ile jego ofiar było dziećmi. Była jedna dorosła kobieta, a reszta to dzieci. Radzę obejrzeć film ponownie + przeczytać książkę,a może sam to dostrzeżesz.