Z jednej strony film był wciągający i byłabym gotowa dać mu nawet 8/10. Jednak z drugiej strony jest wątek zaświatów + beznadziejne zakończenie. Córka po znalezieniu albumu z informacjami o zabójstwach biegnie do domu, lecz widząc matkę nagle nie jest ważne, że zabójca jej siostry może w tej chwili uciekać. Najpierw trzeba porozmawiać, a rodzice muszą się pocałować. Potem Susie „wchodzi” w ciało koleżanki, i już myslę, że powie chłopakowi „hej, tam jest mój morderca, a w sejfie są moje zwłoki!”. Ale nie, ważniejsze jest przelizanie się z chłopakiem, z którym rozmawiało się w życiu raz, chwilę przed śmiercią. Co z tego, że facetowi się kolejny raz upiecze i może zabić kolejne dzieci. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze absurdalna śmierć mordercy. Zero satysfakcji.
Najgorsze było to, że nie pokazali jak ją zabił (a niby także zgwałcił) i to że przez cały film udawali, że w tym worku i w sejfie są jej zwłoki. Mogli choć raz pokazać. Film ogólnie jest przeciętny i ma wiele absurdalnych scen (ojciec atakujący kijem bejsbolowym czy magiczny sopel lodu), ale i tak był bardzo smutny i potrafił wzruszyć. Zapewne dlatego że chodziło o niewinną i słodką 14 latkę.