Wspaniała książki pani Sebold to nie gotowy scenariusz. Kto czytał wie jak wiele rożnych czasem zagmatwanych scen przewija się na jej kartach. Jackson to skondensował, wybrał pojedyncze puzle z tej układanki i stworzył swój własny przekaz Lovely Bones. W filmie jest wyraźne podział na to co niewinne - Susie i nieludzkie - Pan Harvey. Kto czytał książkę wie, że w niej nie było to takie jednoznaczne. Jakson zmienił sam finał. Myślę, że chyba dobrze - w filmie otrzymujemy pocałunek a w książce - hmm.. kto czytał dobrze wie...
Podobny zabieg zrobił Jakson w trylogii Tolkiena, np. wplótł we wszystko postać Arweny.