Woody nie zawiódł i tym razem, Midnight in Paris jest dokładnie odzwierciedleniem twórczości artystycznej Woody Allena a jednocześnie ukazuje realistycznie i z wdziękiem relacje damsko-męskie, trudne miłości, zmienną naturę obojga płci, trudne ale świadome i przemyślne decyzje dojrzałych partnerów np. o rozstaniu. Czuć że w jego filmach są jego własne doświadczenia z życia. Świetnie zrealizowana historia w której Allen pokazuje swoje mistrzostwo i należy mu się za to graba ;P
Przyznam, że przeczytałem twojego posta bo chciałem dowiedzieć się co w tym filmie było zabawnego. Nie dowiedziałem się, to co napisałeś pasuje bardziej do recenzji jakiegoś filmu Bergmana czy Antonioniego, nie do tej komedyjki. ;) Film można bezboleśnie obejrzeć. Szczęsliwie nie jest długi mimo to niektóre dialogi są nieprzekonujące i niewiele wnoszą do fabuły. Do wad zaliczył bym też głównego bohatera, głównie w sposobie mówienia stawał się on klonem Allena. Mam nadzieje, że Woody nie stracił poczucia humoru bo ironii w tym filmie jak na lekarstwo, a bez tego ta kawiarniana filozofia robi się męcząca. 6/10
Sugerując się nickiem młodyś jeszcze, ale dobrze kumasz np. bohater przypominał Allena, ale czy to jest wada deklasująca film ? Są komedie dla bardzo młodej widowni i tej starszej, ta komedia jest dla dojrzałych i doświadczonych. Zaliczam się do drugiej grupy i mnie film bawił dialogami i sytuacjami, niejednokrotnie się roześmiałem. Główny aktor nie działał mi na nerwy podobnie jak Woody Allen balansował na krawędzi, przyznaję że można się negatywnie ustosunkować do postaci ale Allen nie należy do reżyserów który tworzy puste i nieciekawe osobowości, a zapewniam że w tym filmie nie dotyczy to głównego bohatera tylko postaci drugoplanowej a mianowicie Carli Bruni, żony Sarkozyego, która tak w słowach i gestach była śmiertelnie lakoniczna. Poza tym podobały mi się postacie artystów minionej epoki lat 20-tych no i ciepła atmosfera filmu z tłem najładniejszych miejsc Paryża, szczególnie nocą ; P
Nie deklasuje to filmu oczywiście. W moim odczuciu wyszło to karytaturalnie ponieważ aktor o tak pogodnej i naiwnej fizjonomii słabo pasował do bohatera, którego kiedyś zagrałby sam Allen. Inna sprawa, że daleko tej postaci do dawnego poziomu elokwencji czy chociaż złośliwości mistrza. Film ma swój klimat, szczególnie właśnie sceny historyczne ale nie rozumiem jakiej dojrzałości miałby wymagać żeby go zrozumieć. Relacje na lini bohater-narzeczona-jej rodzice były bardzo sztampowe, Jeszcze w Whatever Works Allen pojechał po konserwatystach dość zrecznie chociaż w typowy dla siebie sposób. Tutaj wyrównał w dół do stylu typowej komedii romantycznej, no ale sukces komercyjny niekwestionowany.
Miałem identycznie spostrzeżenia odnośnie Owena Wilsona, i gdyby nie to że miał do czynienia z artystami "dinozaurami", o ogromnej sile nieskrępowanego intelektu, osobowości na miarę np. Lorda Byrona czy J.W. Goethe. Film w bardzo małym stopniu pokazał charyzmę artystów, raczej skupił się na ich rozrywkach. Ale dla będących w sosie zrozumiałe jest dlaczego zagrał "aktor o tak pogodnej i naiwnej fizjonomii", aby widać było, że ma niską samoocenę i że potrzebuje wsparcia i akceptacji przez mistrzów uznanych przez cały świat za najtęższe umysły i autorytety. A propos dojrzałości, otóż temu kto czytał literaturę, biografie i powieści w/w artystów łatwiej przyjdzie zrozumienie sytuacyjne. Odwaga i nieskrępowanie, a przy tym wielka kultura i ogłada wpędziły by w kompleksy większość dzisiejszych artystów co też stało się z pisarzem współczesnym Gilem. Poza tym będąc "współczesnym" w końcu przestał być atrakcyjny dla dam, zainteresowała się nim (współczesna bardzo młoda w stosunku do niego, Francuzka) handlująca na straganie starociami, w sumie koleś miał trzy kobiety i wyglądająca na niepełnoletnią dziewczynka się przykleiła do niego. Summa summarum uważam więc że Owen Wilson się sprawdził, bo autentycznie taki właśnie jest jego sposób bycia tzn. jego cechy charakteru jak niepewność, zdziwienie, głupkowate miny, wprost żenujące próby pokazania swojej wyższości czy intelektu ;) by w efekcie spodobać się dziewczynce ze straganu. Ogólnie mimo że film niezły nie brak mu kilku niedomówień i płytkiego potraktowania pewnych kluczowych wątków dotyczących miłości. W sumie - przyjemnie się ogląda, trochę bawi, typowe dla Allena intelektualno-romantyczne związki udające spontaniczność, ale czy doskonałe w swoim przekazie ? ; P