uważam ze film był ok bo moje dwa ostatnie to totoalna porażka, trzyma w napięciu, tematyka tez w moim guscie . jednak było tam dla mnie kilka niuansów pierwsze co mnie zastanowiło to ze dziewczyna wogole go nie pamita raczej jak poznajemy znajomy rodziców w latach dziecinństawa i zblizymy sie do niech emocjonalnie bo ta dziewczynka z moich obserwacjo choc krótko widac ze całkowicie mu zaufała co lepsze polubiła go! 2 rzecz to ta kostnica nie powinno byc tam zimno?czy to nie była kostnica tylko szuflada doswiadczalna?
Ja natomiast zauważyłem inne niedociągnięcie, które pozostawiło we mnie mieszane uczucia w stosunku do tego filmu. Otóż do ostatnich scen wydawało mi się, że film trzyma się jednej z teorii podróży w czasie w której nie ma możliwości wpływu na to co się wydarzy. To co się miało wydarzyć to się wydarza i tyle. Pewne rzeczy są nieuniknione i takimi pozostają (np. kiedy lekarka dowiaduje się o sposobie wyleczenia dziecka, robi to i dziecko zostaje uzdrowione, co pociąga za sobą to, że w przyszłości o tym opowie, a później w przeszłości sama się o tym dowie). Trochę to zakręcone, ale podobnie wyglądała sytuacja w filmie 12 małp, tam też pewne rzeczy są nieuniknione i choćby człowiek nie wiem co robił, to nie może nic w tej sprawie zmienić, a często staje się również przyczyną tych wydarzeń. Zasada przyczynowo-skutkowa zostaje zachowana (mimo, że podróże w czasie zawsze stwarzają pewne paradoksy) W Obłędzie ten sposób myślenia zachowany jest do przedostatnich chwil filmu, po czym landrynkowa końcówka psuje, według mnie, całą konstrukcję, bo następuje zmiana przyszłości. Scenariusz powinien być trochę lepiej dopracowany. Chyba, że źle kombinuję i ktoś jest w stanie wyprowadzić mnie z błędu. Mimo wszystko film polecam...
napisz dokładnie co według ciebie sie zminiło w tej przyszłości związanej z Jackie - weź pod uwagę to że Jack przeniósł się w przeszłość żeby uświadomić matce Jackie co się stanie jeśli się nie zmieni. Moim zdaniem Jack zobaczywszy co się stanie w przyszłości z Jackie postanowił zmienić w przeszłości jej matke, żeby życie Jackie było lepsze, takie jak jest na końcu filmu. Napisz jak coś pokręciłem :P
Zmieniło się całe życie Jackie, poczynając od tego, że jej matka nie zginęła a kończąc na tym, że Jackie ma inny samochód. Jack w zasadzie nie cofał się w czasie - zmieniał teraźniejszość a nie przeszłość, jednakże sam fakt, że jakiekolwiek zmiany były możliwe zachwiewa zasadzę przyczynowo-skutkową. Skoro podróż w czasie w tym filmie jest faktem (bo dowiedział się z przyszłości kilku rzeczy) to jakiekolwiek zmiany nie powinny być możliwe. W zasadzie powinno być tak, że Jackie mówi bohaterowi, że jej matka dostała kiedyś list, ale nie zastosowała się do jego treści i zginęła w pożarze. To że dostała list jest faktem, bo Jack jej ten list dał. Faktem jest też, że Jackie później nie miała matki. Te dwa fakty za sobą nie grają. Przez to, że list wpłynął na matkę zostaje zmieniona przysżłość. Znika wszystko to, co Jack widział w swoich "podróżach" - zostaje zastąpione przez "nowe" przyszłość. W tej teorii która przewija się przez większość filmu coś takiego nie powinno mieć miejsca.
A tak przy okazji: co łączy Nieznajomego z Mackenzie'm? W jednej z ostatnich scen filmu widać jak Nieznajomy okręca na palcu jakiś zielony sznurek. Później jest scena w której Mackenzi obserwując przez szybę jak upada Jack również na palcach ma okręcony taki zielony sznurek. Zauważyliście to? Co to może oznaczać?