Trochę więcej się po nim spodziewałam. Nie żebym nie lubiła takich pokręconych filmów ale jednak w tym zamierzonym bezsensie było trochę za mało sensu ;) nie tyle podróż w czasie co samo-klonowanie (?) i podróż w czasie (koleś umiera w szafce i materializuje sie w 2007) Śmierć w przeszłości warunkiem szczęśliwej przyszłości (eee czy to się nie wyklucza? ;P ) Pojawiające się z niczego informacje krążące między teraźniejszością i przyszłością ("-kto Ci powiedział? -Ty -a skąd ja wiedziałam? - ja Ci powiedziałem -a skąd Ty wiedziałeś? - Ty mi powiedziałaś -itd itp", newsy biorą się z niczego i krążą po czasoprzestrzeniach) no ale spoko - film niezły 6/10 przynajmniej mnie zmusił do szukania sensu. Zresztą to tylko moja opinia :) Jedno czego nie mogłam zdzierżyć to gra Keiry :O ja naprawdę nic do niej nie mam - fajna babka ale padaka jaką odstawiła przeszkadzała mi w odbiorze filmu ;| jakiś kosmiczny udawany akcent spowodowany chyba zbyt usilnym wysuwaniem szczęki (po kiego grzyba??) plus ta niesamowita mimika - wytrzeszcz i zupełnie niepotrzebne emocje (np kiedy nalewa mu drinka w kuchni... niech mi ktoś wytłumaczy po co sie tam tak wykrzywia? :/ co to ma wyrażać? problemy trawienne? ) troszeczkę to wygląda jakby jej bohaterka była upośledzona ;/ Czy tylko ja odniosłam takie wrażenie? może taka wizja reżysera... ;P