Moje wrażenia po obejrzeniu filmu? Kiepsko! Fabuła wygląda jakby pomiędzy sieć prawdziwych wydarzeń ktoś nieumiejętnie próbował wpleść losy bohaterów. Przy czym fakty wyraźnie autora scenariusza uwierały. Skrajnie jednowymiarowe postacie - mam wrażenie że po planie poruszają się nie aktorzy ale skrzepy kisielu barwione na kolor dobra lub zła w zależności od sztywnej przynależności której nie są w stanie przezwyciężyć. Cała historyjka jest opowiedziana językiem kina familijnego - prosto i siermiężnie zmierza do celu bez zbędnych meandrów które widza mogłyby jedynie rozproszyć. Szczególnie boli zmarnowanie potencjału postaci dziecięcych, które mogłyby ożywić fabułę i sprawić że łzy same napłynęły by do oczu.
Jest jeszcze kwestia kontekstu historycznego. Zaznaczam że temat Żydów w okupowanej Francji jest mi zupełnie obcy. Ale tak sztywna kategoryzacja postaci na złych Francuzów - przedstawiciele władz i żandarmi i dobrych - cała reszta społeczeństwa - sugeruje mi że film nie ma służyć poszukiwaniu prawdy o tych wydarzeniach. Jest to w istocie element polityki historycznej, rodzaj mitu i usprawiedliwienia. Film nachalnie i wprost mówi Francuzom - zobaczcie to nie myśmy zawinili. Winni są pojedynczy ludzie - kolaboranci. Wiem jak skomplikowane były te relacji w Polsce i po prostu nie kupuję tego prostego obrazu który zafundował nam autor filmu. Być może miło się to ogląda Francuzom, ale mnie ta wszechobecna pieśń pochwalna na cześć własną wybrzmiewa w uszach fałszywą nutą i po prostu drażni.
Miałem przyjemność oglądać całkiem niedawno "Życie jest piękne" w reżyserii Roberto Benigniego. Ten film opowiada podobną historię, ale o ileż piękniej! O ileż mniej fałszywie! Muszę się przyznać że płakałem na włoskim filmie jak bóbr. :) :) :) I na prawdę takich wzruszeń życzę wszystkim którzy oglądają filmy. Film "Obława" takich chwil po prostu mi nie dostarczył.