Fani na tym filmie nie zostawiają suchej nitki i trudno im się dziwić, ale jeśli przewiniemy pierwsze 40 minut i przymkniemy oko na to, że bohaterowie są głupsi niż Jaś Fasola po wylewie (w końcu już "Prometeusz" nas przyzwyczaił do tego, że długa hibernacja zabija komórki mózgowe), to film jest naprawdę interesujący.
Jak dla mnie zakończenie jest świetne. Co prawda każdy doświadczony kinoman doskonale wie co oznacza "Walter zabił Davida, ale wam tego nie pokażemy", ale mimo to ostatnia scena jest bardzo ciekawym "zwrotem akcji".
Nareszcie też poznaliśmy dalsze losy doktor Shaw i Davida (choć teraz nabrałem chrapki na "Prometeusza 1,5" ukazującego zagładę "Inżynierów").
Znowu co prawda trzeba przymknąć oko na pewne nieścisłości (skąd w "Prometeuszu" był wizerunek królowej Obcych, skoro sami Obcy jeszcze nie istnieli?), ale poza tym geneza Xenomorphów została wyjaśniona niebanalnie i intrygująco.