Ilosc niedorzecznosci w tym filmie przeraza....pomysl z inzynieram mi sie osobiscie podobal ale wykonanie szczegolnie scenariusz...rece opadaja...btw kombinezony z pierwszej czesci zamienili na czapki z daszkiem?
ja świeżo po seansie i jeszcze nie mogę się otrząsnąć po tym, co zaserwował mi Scott i jak obraził inteligencje swoich fanów... Lista zarzutów pewnie była w tym wątku nie raz i pewnie można by się rozpisać, ja napiszę od dwóch głównych facepalmach. Na początku, jak usłyszeli Johnego Casha czy innego country grajka i stwierdzili, że zmienią miejsce docelowe przez lata planowanej misji bo jest bliżej a ludkom nie chce się wskakiwać do komór hibernacyjnych... I to forsuje kapitan (nie ważne że awaryjnie obsadzony) - jeszcze gdyby załoga naciskała, ale kapitan z nimi przeciwko jednej trzeźwo myślącej osobie ??? A drugi facepalm (pomiędzy były dziesiątki) jak na orbicie około planetarnej w stanie nieważkości, wypchnęli pojazd (on w sumie sam się zsunął...bo przecież tyle sił na niego musiało działać w zero-g.....) który runął jak kamień w dół.....choć inne przedmioty się unosiły w kadrze...
Ten film to DNO...a zwłaszcza dlatego, że autorem jest reżyser takiej klasy jak Scott. Gdyby ktoś inny to zrobił, to machnął bym ręką