Można było przypuszczać, że tak się stanie.
Druga film Scotta rozwijający uniwersum Obcego (którego był de facto kreatorem) robi ukłon w stronę fanów, którzy czuli się zawiedzeni, że w Prometeuszu za bardzo odszedł on od horrowego rodowodu w stronę egzystencjalnego sci-fi z ambicjami. W Alien: Covenant pomysły i tematy z Prometeusza zostały sowicie doprawione klasycznymi elementami horrorów/slasherów dziejących się w kosmosie: mamy legendarnego xenomorpha, znajome motywy muzyczne, litry posoki i charakterystyczną scenografię. Film oczywiście nie staje koło Aliena - jednej z ikon popkultury, czy nawet obok Aliens, ale jest świetnie zagranym (Fassbender!) i nakręconym, efektownym i rozwijającym mitologię serii thriller sci-fi. Film zbiera dobre recenzje w USA (w Polsce trochę gorzej jak do tej pory).
Mimo wszystko hejty idą na całego - lecą jedynki, epitety, elaboraty zawiedzionych, oskarżenia i złośliwe analizy. A to oburzenie, że zero klimatu z genialnej jedynki, a to że znowu filozofują, że wyjaśnili skąd obcy, a ja chciałem nie wiedzieć, że załoga głupia, że CGI.... Szczególnie zauważalną grupą zaciekłych krytyków są wnikliwi analizatorzy realizmu międzyplanetarnych wypraw kolonialnych, którzy perfekcyjnie wiedzą, w których momentach scenariusz i zachowania bohaterów są nierealne (!:) oczywiście wszyscy są die hard fanami xenomorphów.
Muszę przyznać, że trochę to podłamujące. Jestem fanem pierwszego obcego, ale jestem też realistą. To już nie wróci. Tego klimatu się już nie da odtworzyć. Ale można rozwijać to uniwersum w satysfakcjonujący sposób, tworząc jednocześnie coś innego, i moim zdaniem Scott to robi. Do tego jest frajda, jak klasyczny obcy rozdziawia paszczę na ekranie kina po raz kolejny, nawet jeżeli nie straszy on już tak jak kiedyś. Naprawdę jest to jedna z lepszych kontynuacji klasycznej franczyzy w kinie, a kto ma tu wątpliwości, niech sobie to porówna z tym co zrobiono z innymi legendami czyli z Terminatorem czy Predatorem
I też ci sami hardkorowi fani nie zwrócili nawet uwagi, że ów Xenomorph wystepujący w filmie nie jest wcale Xenomorphem, tylko (nieoficjalnie nazwanym) Protomorphem, a więc jedną z wcześniejszych hybryd. Różnice pomiędzy nimi przejawiają się jak w zachowaniu tak i w samym wyglądzie, który od razu rzuca się w oczy, aż dziwne, że zagorzałym fanom umknął ten fakt. Wszystko zatem wskazuje na to, że David nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w kwestii swoich eksperymentów gatunkowych i czeka nas jeszcze wiele w kolejnych odsłonach cyklu. Osobiście uważam, że prawdziwy Xenomorph zostanie pokazany dopiero pod koniec części poprzedzającej wydarzenia z Nostromo, wtedy łączyłoby się to w całkiem logiczną i spójną całość.
Faktycznie, poszła fama, że to xenomorph. Przyznam, że dopiero od Ciebie się o tym dowiedziałem. Ale to jeszcze bardziej zaostrza mój apetyt na kolejny film. Mam nadzieję, że wyniki boxoffice będą dobre i go dostaniemy - pomimo tego hejtu na Covenant w necie.
Ja zauważyłem, że tutaj na filmwebie ludzie w ogóle nie kumali nic przed premierą odnośnie całej tej mitologii, do którego ten film będzie zmierzał. Ja z kolei śledziłem pierwsze miejsce informacji o Alienie, czyli AVPgalaxy i łyknąłem tak dużo jak mogłem, ale bez spojlowania i żadnych zgrzytów nie doświadczyłem. I doskonale rozumiałem to, co się dzieje.
Film sam w sobie jest dobry, jest parę głupotek jak to, że facehugger po okołu 10 sekundach na twarzy może cię zapłodnić. Mnie boli wywalony prawie kompletnie wątek Inżynierów, powstania ludzkości i czemu nasi stwórcy chcieli nas unicestwić. W zamian za to dostajemy tę kompletnie rozczarowującą genezę Obcego.