Aż mi się po prostu wierzyć nie chciało po seansie, że Ridley Scott mógł tak spieprzyć ten film. Każdą scenę można bez problemu przewidzieć, a sama postać Obcego tak cholernie słaba, że szkoda gadać. Aktorstwo to tylko u Fassbendera i Guy'a Pearce'a. Mimo to pójdę na kolejną część, no bo to przecież Obcy :/