Żyj w dwutysięcznym setnym roku, miej do dyspozycji technologie, dokonuj podboju kosmosu, ponoś odpowiedzialność za 2000 osadników i tyleż embrionów. Wyląduj na obcej planecie, cofnij się w rozwoju o 100 lat, bądź jak wojsko w Wietnamie, badaj teren bez żadnych zabezpieczeń, rzucaj petami, wygłaszaj bystre spostrzeżenia "Żadnych ptaków ani zwierząt", "To jakiś pojazd kosmiczny". Naprawdę? W tym momencie przerwałam seans. Jak bardzo trzeba gardzić intelektem widzów?