Próbowałem obejrzeć ten film, słowo daję, ale to nie jest na moją cierpliwość... normalnie jakby ten film powstał tylko po to by pokazać nam, że Prometeusz wcale nie był taki zły. Fajnie, ale gdzieś po drodze zgubiliśmy wszystko to o co chodziło w Obcym. Teraz tej serii bliżej do slapstickowego Westworldu niż do wizjonerskiego horroru. Jak można zabrnąć daleko odejść od gatunku? To tak jakby, nie wiem, Star Wars przerobiono na kameralny musical.
Ogólnie to Ridley się nie pieścił i na dzień dobry pokazał nam, że nie zamierza bawić się w jakiś tam klimat Aliena i marka to dla niego tylko pretekst do realizowania całkowicie obcych sadze koncepcji. No chyba, że dla kogoś bananowa załoga, tanie romansy i niezbyt ambitne rozterki filozoficzne to kwintesencja serii.
No, ale wróćmy do tego co mieliśmy na dzień dobry. Ano inżynier prowadzący przy pianinie dysputę egzystencjalną z robotą. Klimat wizjonerskiego horroru wręcz zalał pokój.
A potem przerzuliśmy swoją uwagę na załogę tak niekompetentną, że Ci z Prometeusza przy nich to tytani intelektu. Naukowcy zbierali przez dekady dane na temat planety, która miała być ich nowym domem, ale walić to, porzućmy te plany i polećmy na całkowicie obcą i niezbadaną planetę, bo na prezentacji wyglądała obiecująco. A jak już pójdziemy na rekonesans to idźmy jak po niedzielne bułeczki. Żadnych łazików, skafandrów, broni czy chociażby apteczek. To ludzie lepiej się na biwak przygotowują niż oni na pójście w całkowicie nieznane.
W Prometeuszu to przynajmniej na początku mieli sprzęt, wprawdzie potem go zdjęli, ale przynajmniej start mieli lepszy. No i co potem? Jak widzisz tajemniczy grzyb to oczywiście, że gapisz się na niego z takiej odległości, że nosem szurasz po runie leśnym i robisz to tak długo aż zarodniki nie wlecą Ci do ucha.
No, a jak Twój załogant zacznie podczas misji chorować w absurdalnej prędkości to co robisz? Apteczki nie masz, więc zanosisz go do statku, gdzie żadnych procedur kwarantanny nie ma. Bach go do sali medycznej i chociaż dosłownie plecy mu odchodzą od żeber to oględziny robimy na żywca, nawet głupiej maski nie zakładamy. A drzwi? Drzwi zamykają słabi... o cholera, jego plecy stały się samoświadome!
Szybko, zamknąć drzwi! Szybko, po broń! Niestety, ale dla tych geniuszy coś tak prostego jak zamknięcie drzwi czy zastrzelenie pokraki z dwóch metrów to zbytnie wyzwanie. Przy pierwszym przytrzaskują sobie nogę, przy drugim chybiają i się poślizgują.
I to w tym momencie wyłączyłem w czarty. Dwa razy w ciągu dwóch minut poślizgnąć się na tej samej plamie krwi? Normalnie skórki od banana nie robiły takiego pogromu jak ta jucha. Kpina z widza, nie polecam...