Mam ogromny szacunek dla Ridleya Scotta, ale tym razem przesadził. Na siłę zrobił łącznik fabularny pomiędzy dwoma świetnymi obrazami Prometeuszem i Obcym Nostromo. Prometeusz kończy się niejasno i Obcy zaczyna podobnież. I tak mogłoby pozostać, tymczasem poprzez Przymierze szlag trafił całą aurę niedomówienia, tym bardziej, że jeżeli chodzi o sam film, to szału nie ma, bo wymęczony. Myślę, ze Scott już się wstydzi tego co nakręcił. 5/10