Ani arcydzieło, ani też gniot. Trzyma pewien poziom serii, stara się nawiązywać do genezy, ma dobry klimat ukazujący słabość i samotność człowieka wobec tajemnic Kosmosu (to lubię szczególnie).
Wykonanie, fabuła, aktorstwo - no cóż... jak dla mnie trochę gorsze od pozostałych. Groza już też nie ta, ale może zwyczajnie się przyzwyczaiłem. Nie przekonuje mnie też szczególna rola zupełnie bezpłciowych androidów, które (w tym aktorstwo) po prostu nudzą, a gra Fassbendera jest dość kiepska.
Niby szczegół z gejami, ale mój Ty Boże... po co? To było naprawdę żenujące. Jakby ktoś ni stąd ni zowąd wstawił w filmie reklamę pasty do zębów.
Ogólnie trzeba zobaczyć, film po prostu dobry, ale szału to nie ma ;).