Jego wcześniejsze filmy robiły na mnie większe wrażenie. Przecież to twórca tak wciągających, porusających lub trzymajacych w napięci filmów jak Obcy, Łowca Androidów (trochę przeciągnięty, ale za to jak innowacyjny), Gladiator, Marsjanin, Thelma i Louise, Helikopter w Ogniu... Co się stało? Mam kilka wtłumaczeń:
1) Pan Scott zwyczajnie opuścił się w reżyserce (zachowania bohaterów w tym filmie, tak samo jak w Prometeuszu są po prostu śmieszne)
2) Pan Scott dobiera sobie kiepską ekipę wykonawczą i postprodukcyjną
3) Pan Scott nie umie dojrzeć, że scenariusz jest kiepski, lub nie umie go dopracować.

Kilka lat temu jego nazwisko przyciągnęłoby mnie do kin, teraz niekoniecznie. "Gladiator II" będzie jego ostatecznym testem.