Tak bym streścił tę produkcję, na którą zmarnowano 240 baniek zielonych. Trudno mi nawet dociec na co, bo nie ma tam gwiazd, które kasują ośmiocyfrowe honoraria, więc naprawdę nie wiem. Obejrzałem z nadzieją na kontynuację Prometeusza, który jedną zagadkę zastąpił kolejną, ale był jakimś powiewem świeżości w tematyce. Podświadomie liczyłem na nową teorię o powstaniu życia na ziemi i w ogóle. A tu słabiutko pod każdym względem.