Piszę od razu, uważam że film jest dobry, ale niestety gorszy od pierwszej części. Widać patetyczny styl Camerona. Ratowanie dziecka, badguy z "firmy", iskrzenie między Ripley a Hicksem. Taki typowo hollywódzki styl nieco zepsuł klaustrofobiczny klimat Aliena.
To prawda, jest więcej rozwałki, lepsze efekty itp. Ale mi się jednak bardziej podobała wisja Scotta.
Zapraszam do dyskusji
No coś w tym co piszesz racji jest. Trzeba przyznać, że jest to jakiś hollywodzki schemat na film. Musi być bohater, postać heroiczna, ratująca kogoś, miłość a potem happy end. Fakt, Scott nie szedł tym schematem. Pomimo tego jedynka jakoś nie jest przezemnie uważana za najlepszą. Mam 29 lat. Pierwszy raz oglądałem Aliena (3-kę) mając lat... z 12. Potem zachwycony pożyczyłem na VHS 2-kę (bo jedynki nie było) i byłem podjarany potem dopiero obejrzałem jedynkę i jakoś porównywałem ją cały czas z dwójką. Napewno pierwsza część jest bardziej ambitnym filmem, typowym grozy ale w 2-ce Cameron wiedział czym oczarować widza. Ciekawe postaci, duzo akcji, konkretne efekty. Ogólnie Obcy dzieli się na takie dwie podkategorie. 1 i 3 to filmy bardziej pod gatunek SF-Horror. Klimat zamknięcia, strachu przed obcym oraz ogólna beznadzieja sytuacji. Natomiast 2 i 4 to już typowe SF- akcji. Dużo strzelania, dużo obcych, duzo ludzi, konkretna broń, walczą prawie jak równy z równym. Pewnie to taki syndrom tego, że obejrzałem 2-kę przed jedynką i byłem wtedy gówniarzem. Przyznam, że ogladając dwójke odetchnąłem po sraniu w majtki ogladając trójkę :)
Wiem o czym piszesz, sam też oglądałem pierwszy raz Aliena za dzieciaka i wiadomo, zawsze lepiej wspomina się rzeczy z dzieciństwa, nawet jak były słabe (nie mówię że alien taki był).
Co do podziału, w sumie się zgadzam, aczkolwiek 4 ja nie zaliczam do kanonu, bo moim zdaniem jest po prostu beznadziejna, przesadzona i dodana na siłę. Wiadomo że to sci-fi, ale tyle bzdur ile tam jest, to nawet w tym gatunku coś wyjątkowego.
Co do czwórki to się kolego z Tobą nie zgodzę no ale ile ludzi tyle gustów. Pozatym mam do niej słabość bo to był pierwszy mój i ostatni Obcy w kinie i wrażenia były rewelacyjne. Zresztą ja Obcego staram się traktować jako jeden film a nie jako 4 części ponieważ staram się unikać oceniania. Dla mnie całość jest świetna i niech tak zostanie przy tych plusach i minusach :)
Również nie zgadzam się co do opinii o części czwartej. Owszem komuś może ona nie pasować ale z bzdurami to lekka przesada.
nie chciałem nikogo urazić, szanuje wszelkie gusta, nawet jeśli mam inne :) ale klonowanie na podstawie próbki krwi, może nie byłoby bzdurne, ale sklonowanie razem z rosnącym w klatce piersiowej ksenomorfem to już trochę przesada. No i ostatnie 30 minut, połączenie człowieka z ksenomorfem, cała ta postać moim zdaniem zupełnie nie pasuje do klimatu obcego, no i wessanie go przez próżnię. Pod koniec już nie czułem dreszczyku który towarzyszył mi przy poprzednich częściach a raczej rozbawienie.
Obcy to nie jest zwykły pasożyt, to pasożyt który przejmuje pewne cechy żywiciela celem udoskonalenia gatunku. A skoro robi to, to wiadomo, że embrion w tym celu, musi jakoś pobrać stosowne informacje z DNA ofiary...Zostawiając przy okazji ślady swego bytowania. I na tej zasadzie - biorąc pod uwagę kategorię s-f - klonowanie takie jest możliwe. Ludzie często błędnie pojmują sprawę, traktując Obcego jako zwykłego pasożyta, ot obcy organizm którego celem jest rozwój kosztem żywiciela. I tu tkwi błąd. Ponieważ Obcy do tej całej zabawy dokłada aspekt genetyczny, a to z kolei zmienia postać rzeczy. Co do klimatu, wiadomo rzecz gustu i tyle.
No 'człowieczy" obcy fakt był... średnio udanym pomysłem. Natomiast co do sklonowania Ripley wraz z Obcym to uważam za pomysł całkiem wiarygodny. Próbka byla z Fioriny a wiadomo, że tam Ripley była już "zarażona" więc i całe jej DNA się zmieniło. Nie ma co się rozwodzić bo to daleka przyszlość i nowe możliwości, poprostu "zapładniane" ciało żywiciela zmieniało całą swoją strukturę DNA, możliwe, że kolejny trick gatunku Obcych na przetrwanie :) Dziedziczne przekazywanie pamięci też fajny pomysł.
Czwarty Obcy to dla mnie trochę taka wariacja na klasyczny temat (europejski smaczek). Moim zdaniem bardzo udana. A dwójka jak dla mnie pozostanie na pierwszym miejscu (może trochę dlatego, że to był pierwszy film w kinie, na który przemycił mnie tata - to był chyba 87 rok, miałem 7 lat i większość seansu przesiedziałem za oparciem fotela - sie troche bałem :), ale i tak mi się podobało)