Taki sam wątek zamieściłem na profilu Obcego.
Większość głosuje na film Scotta. Jestem ciekaw jak głosowanie wyjdzie tutaj, na profilu dwójki.
Który z tych dwóch klasyków jest według Was lepszy?
Ja stawiam na film Scotta.
ALIENS - za perfekcyjnie dobraną obsade i gre aktorską (każdy chciał być Hicksem ale i tak Hudson najlepszy), za niesamowity, niezniszczalny, wyprzedzający czasy design (wszystkiego), za brzmienie karabinu, za muzykę, za dialogi, za wszystko.
Nie zgodzę się z ani jednym wymienionym przez ciebie elementem - w zasadzie każdy z nich leżał przy jedynce. ALIEN pełną parą.
Bardzo lubie Aliens ale jest zbyt hoolywoodzki.
Film Scotta ma w sobie mistycyzm, atmosfere tajemniczosci.
Rozumiem. Dla niektórych "Hollywoodzkość" filmu to zaleta :) Po za tym i tak oba były kręcone w wielkiej brytanii :P
Myślę że Cameron odwalił kawał dobrej roboty. Aliens to film pod każdym względem inny od części pierwszej, a jednak jest pewien element, który te filmy spaja - bezwzględna natura Obcych. Oczywiście film Scotta był straszniejszy, mroczniejszy i bardziej tajemniczy, bo Obcy tylko gdzieś przemykał w ciemnościach niczym cień. Już sam sposób funkcjonowania tej istoty (proces rozmnażania) jest informacją dla widza, że oto masz do czynienia z najbardziej morderczą formą życia jaka istnieje. Ale jaką sztuką dla urodzonej maszyny do zabijania jest zaszlachtowanie w gruncie rzeczy bezbronnych ludzi?
Dlatego myślę że zamysłem Camerona było pokazanie, jak zabójczymi istotami są Xenomorphy. Stąd oddział uzbrojonych po zęby komandosów, którzy po pierwszym kontakcie z "robalami" idą w rozsypkę i zdają sobie sprawę w jak bardzo głębokie bagno się wpakowali.
trudno NIE powiedzieć... bo 1 i 2, pomimo tego samego tematu, czyli płaszczyzna na której dzieją się wydarzenia, jest taka sama:
- obcy
- kosmos
- przyszłość
to jednak filmy dają widzowi trochę inna dawkę emocji. Alien jest surowy, wręcz cholernie nowatorski (technika), budujący napięcie, trzymający widza w fotelu do tego stopnia, że ma się wrażenie, iż siedzi Ci na kolanach tonowy kloc. Dodać, niesamowity, wręcz wyłażący z ekrany nastrój grozy. Zobaczcie, obcego pokazują tylko zajawki, ale dźwięk, muzyka, te wszędobylskie światła robią furorę. Wielka niewidoma, co to tak na prawdę jest, skąd się wzięło. Brakowało mi tylko słynnej sentencji Arniego ;), jak nacięli odnóże, temu co się do twarzy przyczepił: if it bleeds, we can kill it.
No!
Aliens natomiast, to zupełnie inna bajka, twórcy tylko na początku, moim zdaniem SUPER im to wyszło, dają element grozy, wynikającej z niewiedzy, wiadomo, ekspedycja ratunkowa, bada co się tak na prawdę stało. Potem, dzieje się to, co wręcz uwielbiam w dobrym kinie akcji, mianowicie, mnóstwo dobrych scen walk, efekty robiące super wrażenie, no i tak na prawdę różnorodność postaci, które są barwne, ciekawe i dają pomyślunek widzowi np. co ten "marines" robił wcześniej i czemu się tak zachowuje. Kwestia słynna GAME OVER MAN, THIS IS GAME OVER, daje jednoznaczne naświetlenie sytuacji, mają prze...bane :)
No, scen w Aliens jest w cholerę więcej, nie ma sensu pisać o wszystkich, kwestia jest tego typu, iż ten film również jest dziełem kultowym, przecież wyposażenie tych żołnierzy, wygląd, broń, weszły nie tylko do świadomości widza, ale też gracza!
Podsumowując, ALIEN trzyma, trzymać będzie swego rodzaju pierwowzór, super film gdzie groza leje się z ekranu, Aliens, film akcji, bez owijania w bawełnę, z super efektami, dobrą tematyką, fajna grą aktorów i dającym to czego w 1 nie było, stado obcych rozwalanych przez samobieżne działka i WIELKĄ królową matkę ;).
Jak się tak zastanowić, z większą chęcią wracam do ALIENS, dlatego też stawiam na Camerona, ale chylę czoło i dziękuję całą swoją osobą za 1 część RS.