wiem, narażę się wielbicielom ósmego pasażera nostromo, ale dla mnie ten film jest
kwintesencją walki ludzi z Obcym. Efektowny, szybki, znakomicie zrealizowany z doskonałą
obsadą aktorską. No i ten dźwięk spluw... po prostu miód na moje serce...
Ja jak pierwszy raz oglądałem, to też tak uważałem, ale teraz raczej stawiam ją na równi z jedynką. Bez wątpienia ta część jest najbardziej kultowa i uwielbiana ze wszystkich. Ten film na stałe zmienił sposób postrzegania marki Obcy. Wszystko co dotychczas powstawało, czy to filmy, gry, czy komiksy to czerpało najwięcej inspiracji z tej części. Co się dziwić? Film jest lepiej, niż doskonale zrealizowany, efekty nadal powalają, montaż super (domyślał byś się, że tylko 6 aktorów grało obcych?), aktorstwo bez dwóch zdań, muzyka do tego trzyma w napięciu i jest wykonana z wielkim rozmachem. Zanim obejrzałem ten film to miałem wielkie obawy, czy ta część będzie w ogóle dobra. Jedynka była mrocznym, klimatyczny i nietypowym gotyckim horrorem. Kiedy dowiedziałem się, że tym razem zamiast grupki zwykłych ludzi ma być cały oddział super komandosów, i że tym razem stawią oni czoła nie jednemu, a całej armii obcych z królową na czele, to od razu pomyłem sobie, że to kolejny sequel "Żerujący na kultowej marce, który nic poza tytułem nie ma wspólnego z filmem Scotta", ale kiedy obejrzałem to zdębiałem. Wg mnie Scott i Cameron stworzyli dwa doskonałe filmy, które na stałe zmieniły kino jako takie, i naprawdę żałuję, że w 2003 roku ich planowana wspólnie kontynuacja została przerwana, przez Andersona i jego Obcy kontra Predator. Cameron kilka lat później nakręcił swój megahit sf Avatar, a Scott sam kontynuował pracę i nakręcił Prometeusza. Oba filmy były dobre (nie chcę dyskutować, który lepszy, a który gorszy), ale myślę, że jednak nie na tyle, na ile mógł by być ich wspólny Alien.
Konwencja jest całkiem inna, więc zależy co kto lubi. Ja osobiści wolę Ósmego Pasażera.
Nie narazisz się - obydwa filmy genialne i niepowtarzalne. U mnie Alien oczko wyżej - obejrzałem go w kinie we wczesnych latach 80-tych jako 8 czy 10 latek - i po prostu zrył mi psychikę, poza tym genialny, artystyczny projekt Gigera - polecam pogrzebać w sieci i znaleźć album Giger's Alien....Po za tym jednak ORYGINALNOŚĆ pomysłu. Cameron pozbierał gotowe klocki, dorzucił królową - poszerzył cykl rozrodczy, a do horroru SF domieszał genialne kino akcji...Niestety od Alien 3 rozpoczęła się równia pochyła w doł zakończona Prometeuszem - wolę już potworki z cyklu AvP - bo tam nastawiałem się na adaptację komiksów/hybryd gatunkowych - po Sir Ridleyu spodziewałem się kina z klasą...