Najbardziej odgrzany kotlet jakiego widziałem w życiu, a do tego wszystkiego chujowy totalnie.
- Zero klimatu.
- Potwory to gość z siekierą i jakaś baba. Dosłownie tyle o nich wiemy.
- charakteryzacja potworów totalnie tandetna
- relacja córki Warrenów z jej chłopakiem do bani
- fabuła to klasyczne.:
1. Jest potwór w domu.
2. Przyjeżdżają warrenowie
3. Potwór się znęca nad bohaterami
4. Ale moc przyjaźni i miłości i tak go pokonuje
"- Potwory to gość z siekierą i jakaś baba. Dosłownie tyle o nich wiemy. "
Wiemy nieco więcej, niż tutaj w komentarzu jest napisane.
Gość z siekierą i jakaś baba to było małżeństwo. Owe małżeństwo mieszkało razem z teściową, w domu, w którym lata później zamieszkała rodzina Smurlów. Facet dokonał zbrodni siekierą zabijając i żonę i teściową.
Wiemy też, że byli wykorzystywani przez głównego demona (który krył się w lustrze czyhając na Warrenów). O ile duchy mężczyzny z siekierą i jego żony były agresywne i żywiły się strachem mieszkańców (jak w każdej części), to duch teściowej był mało inwazyjny, ale nie mogli odejść będąc "łącznikiem", aby dopaść Judy (coś jak Bill w drugiej części Obecności - Valak nie pozwalał mu odejść dopóki nie dopnie swego, tutaj jest podobna sytuacja).
Jak duch teściowej był łącznikiem i nie mógł odejść jak została zabita zanim lustro trafiło do domu Smurlów?
100 % jestem po seansie i mam dokładnie takie samo zdanie co ty wynudziłam sie w kinie w sumie a szkoda ze tak skopali ostatnią czesc
A co mieli zrobić? Jak się sugerowali „prawdziwą historią” mieli dodać z pięć demonów, by ci się lepiej oglądało?
„Prawdziwą historią” w cudzysłowie, czytaj ze zrozumieniem. Seria obecność zawsze, była reklamowana jako „bazowana na historii Warrenów”. Pamiętam jak ludzi zachwyciła pierwsza część, a dla mnie, to zwyczajny średniak, jak każda kolejna odsłona. Więc, nie jestem śmieszny Sławku, a jak chcesz dyskutować, to śmiało.
Widać ,że problemy z alkoholem lub narkotykami...mi się bardzo podobał i to co Warrenowie zrobili w swojej karierze to ich ,a że cioty im nie wierzą to już inna sprawa.
Zgadzam się jprd to było nawet gorsze niż jakieś śmierdzące kupsko. Ponad 2 godzinna męczarnia w kinie, zero klimatu ciekawej fabuły, zero straszenia. Poszedłem na ten szajs tylko za namową przyjaciela i dobrze że miałem furę popcornu i kilka piw i ogólnie robiłem sobie jaja i bekę podczas seansu a po skończonym filmie powiedziałem do kumpla że w domu mu kur…@wa odpie..dole taki prawdziwy horror że zapamięta to do końca życia…
Do tej listy żenady trzeba dopisać jeszcze ogromną ilość jump scare'ów. Film jedzie praktycznie na tym, non stop jakiś jump scare jakby chcieli pobić rekord guinessa... albo po prostu nadrabiali gówniany scenariusz. Pomijam już błędy teologiczne z płonącymi krzyżami i sceną z tym wieszającym się księdzem bo to czysty idiotyzm. W każdym razie dno i metr mułu. Dużo lepszym horrorem jest 28 lat później, który wyszedł niewiele wcześniej niż to gówno. 28 lat później to horror który powinien dostać coś na kształt "oscara dla horrorów", to przykład jak można nakręcić kolejną część serii i zrobić to na poziomie! A od jump scare'ów lepsze są powolne sceny, które niosą grozę samym obrazem sytuacji, trzymają w napięciu mimo, że odbywają się w ciszy.