Tendencyjność i kiczowatość – tak, ale jakże zamierzona. Kiedy myślisz, że ten film nie wyjdzie i za chwilę będzie katastrofa, twórcy mocno dokręcają śrubę. Popkulturowy, celny i inteligentny komentarz do mężczyzn objaśniających świat Rebeki Solnit, ale także złożony z wielu istotnych scen film pokazujący obrzydliwość i grozę gatunku męskiego w różnych kontekstach, w których akceptujemy to, co dla nas wygodne. A wystarczy zmiana perspektywy, o której wspomina główna bohaterka. Dosadny film o krzywdzie, który chwilami powoduje, że nie wiesz, czy się przypadkiem nie uśmiechnąć. Nie, w tej całej kolorowej otoczce z pięknymi przebojami nie ma nic do śmiechu, ani przez sekundę. Bardzo serio za to ukazana jest kultura opresji, w której bycie określoną płcią wciąż na nowo zmusza do walki o coś, co ta druga otrzymuje, gdyż się jej rzekomo należy. Oglądając, z tyłu głowy pozostaje przerażające pytanie, ilu pewnych siebie samców nie odpuściłoby nawet wówczas, gdyby zorientowali się, że dziewczyna jest w pełni świadoma i mówi „nie”. Bardzo dobry.