Gatunkowy kolaż klei się doskonale,do tego przemyślany scenariusz,barwne zdjęcia i bezdyskusyjnie rewelacyjna kreacja Carey Mulligan.
Czego tu nie ma?! Kobiece kino zemsty, romas, dramat, czarna komedia, thriller...a to wszystko skomponowane wręcz po mistrzowsku w wybornym reżysersko-scenariuszowym sosie. Fennell brawurowo snuje opowieść, której karty widz odkrywa stopniowo wraz z rozwojem poszczególnych etapów fabularnych i gatunkowych mikstur, awanturniczo łamie klisze i po mistrzowsku balansuje pomiędzy kolorową i landrynkową powierzchownością swojej opowiastki a ponurym, zimnym i wyrachowanym wnętrzem, tego co kryje się pod płaszczykiem pastelowych barw i pozornie przewidywalnych dla nas sytuacji. Żonglerka gatunkami wychodzi tutaj reżyserce po prostu pięknie. Jeden z tych filmów, gdzie czujesz, że nieuchronnie zbliżają się napisy końcowe, a chcesz aby film trwał jeszcze dłużej... ku swojej własnej niepochamowanej satysfakcji i pragnieniu zobaczenia więcej, tego co właśnie zobaczyłeś.
Jak do tej pory mój film roku.