Nutka stylu Altmana pomieszana z nutką Lyncha - tymi właśnie słowami opisałbym ten film. W "Obrazach" wyobrażenie łączy się z rzeczywistością tak dobrze, że widz sam się w tym zatraca i to przez ten zabieg film jest dość trudny do oglądania. Jednak tą trudność rekompensują bardzo dobre zdjęcia, wspaniałą muzyka oraz aktorka, która świetnie wcieliła się w rolę głównej bohaterki.
Jednak jak wspomniałem w temacie film ten, przynajmniej dla mnie, jest zbyt Lynchowski (niestety za Lynchem nigdy nie przepadałem), a za mało Altmanowski.
Dobry ale nie mogę ukrywać, że liczyłem na coś lepszego.
Pisząc o "nutce Lyncha" miałem na myśli nie klimat, ale podobieństwa dotyczące, przedstawienia fabuły filmu, czyli między innymi sposób w jaki rzeczywistość łączy się z podświadomością - widz nie wie czy trwająca scena dzieje się naprawdę czy tylko w wyobraźni bohatera (patrz chociażby "Zagubiona autostrada"). Podobieństwo do Lyncha przejawia się także w tym, że przez dłuższy czas trwania projekcji widz polega głównie na swej intuicji, bo niektóre rzeczy są tak zamieszane, że trudno coś logicznie wywnioskować (jednym się to podoba, mnie w mniejszym stopniu).
Jeżeli chodzi o klimat to rzeczywiście "Obrazy" mają w sobie coś z Hitchcocka, jednak ja film zapamiętam raczej dzięki tym cechom, które wymieniłem wcześniej.
Scena pod prysznicem bardzo mi się kojarzy z "Psychozą". A to przejście od prysznica do wodospadu jest rewelacyjne.
bardziej chyba przypomina styl Polanskiego (wstret, lokator czy chociazby dziecko Rosemary). zdjecia sa do siebie bardzo podobne (np. charakterystyczne zblizenia).
Lynch sam stwierdził że inspiracją jego filmów był polański.
np. Lokator i autostrada. Bardzo podobna forma dialogów z długimi pauzami i ogólnie podobny styl reżyserii.
wiesz. mnie inspiruje kamera kubricka i sposob krencenia czy perspektywy. nie oznacza to jednak, ze bede krecil podobne filmy. widzialem miliony rzeczy w tysiacach filmow, ktore mnie zainspirowaly, ale na pewno nikogo nie bede nasladowal. nie wiem, patrzac instynktownie obrazy kojarza mi sie z filmami polanskiego i nie widze tu lyncha, pomijajac oczywiscie tresc.