... że z takim pomysłem i taką obsadą można tak słaby film nakręcić. (Słaby, biorąc pod
uwagę oczekiwania jakie można mieć przy takiej ekipie filmowej, bo film sam w sobie w
sumie jest naprawdę mocnym średniakiem, porządną rzemieślniczą robotą, a może
nawet ciut więcej.) Zachodziłem w głowę jak to możliwe. Pół filmu czekałem aż "zażre",
bo cały czas było bardzo dobrze, ale liczyłem, że w którymś momencie konkretnie ruszy z
kopyta i będzie świetnie. Po pierwszej godzinie zrozumiałem, że to nie nastąpi i zostało
zdziwienie.
Konwencja i klimat trochę przypominały mi "Przekręt" Guya Ritchiego, ale, niestety, bez
tej lekkości, bez tej finezji i bez tak dobrze dobranej muzyki.
Gdzieś czytałem, że to film zrobiony ku czystej rozrywce, zrobiony tylko po to by rozbawić
widza. I w tym problem, bo na rzeczonym "Przekręcie" (który to widziałem ze 4 razy i
pewnie nie raz jeszcze obejrzę), czy "Sherlocku Holmesie" wspomnianego reżysera,
bawiłem się dużo, dużo lepiej.
Bardzo mocne 7/10.
Choć przy takich tuzach filmu można było się spodziewać jednak więcej - stąd zawód.